Wojna nie ma w sobie nic z kobiety - 2

Recenzja książki Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

"Otoczyli nas... Był z nami politruk Łunin... Odczytał rozkaz, że radzieccy żołnierze nie poddają się wrogom. Jak powiedział towarzysz Stalin, u nas nie ma jeńców, są tylko zdrajcy. Chłopcy wyjęli pistolety... Politruk zabronił im: "Nie wolno, chłopcy, jesteście młodzi". Ale sam się zastrzelił...
A potem wróciliśmy. Wtedy już nacieraliśmy... Pamiętam małego chłopczyka. Wybiegł do nas, skądś, spod ziemi, z piwnicy i wołał: "Zabijcie moją mamę! Zabijcie! Ona kochała Niemca...". Oczy miał okrągłe ze strachu. Biegła za nim czarna staruszka. Cała ubrana na czarno. Biegła i żegnała się: "Nie słuchajcie dziecka. Ono zwariowało..."



Od razu przyszła mi na myśl historia P. Morozowa. Pawlik zadenuncjował swoich rodziców i stał się "bohaterem"-legendą.
Co wojna, co władza, zrobiła z dziećmi? co się musiało dziać w tych maleńkich główkach? Czy małe dziecko potrafi zrozumieć? Jak bardzo dziecko musi się bać, musi być zastraszone, żeby chciało śmierci własnej matki... I znów pytanie - co w takiej sytuacji czuje matka? Rozpacz?

"(...) to była Sasza Szlachowa. Zginęła w pojedynku snajperskim. I tym, co ją zgubiło, był czerwony szali. Bardzo go lubiła. A czerwony szalik na śniegu jest widoczny, demaskuje."



Kobiety-żołnierze nie trącą swojej "kobiecości". Czerwony szalik - dla mnie to symbol. Nie pogoni za modą, uwielbieniem strojów, ale symbol przywiązania. Kobiety są sentymentalne. Ja też jestem. Dlatego mam tyle "śmieci" w domu...

"A jednak pozostałam dziewczęciem. W wagonie, kiedy jechałyśmy - wracałyśmy już z Niemiec do domu - komuś z plecaka wyskoczyła mysz, a wszystkie nasze dziewczyny, jak się nie pozrywają. Te, co były na górnych półkach, pozeskakiwały i piszczą. Był z nami kapitan, który dziwił się: "Każda ma order,a myszy się boją.
"


Jest i humor. Zabawna historia, opowiadana jako anegdotka żołnierzy. Taki śmiech przez łzy. Chciałoby się tu jeszcze dodać: "ea est natura hominum". Taka jest natura ludzka, a ściślej kobieca.

" Kiedyś na ćwiczeniach... Jakoś nie umiem tego wspominać bez łez... Była wiosna... Wycofywaliśmy się, cały czas strzelając. Narwałam wtedy fiołków. Taki mały bukiecik. Narwałam i przywiązałam go do bagnetu. Tak szłam.
Wracamy do obozu. Dowódca kazał się ustawić w dwuszeregu i woła mnie. Wystąpiłam... I zapomniałam, że mam fiołki na karabinie. A on na mnie wsiadł zaraz: "Żołnierz ma walczyć, a nie kwiatuszki zbierać". Nie mieściło mu się w głowie, że w takiej sytuacji ktoś może zbierać fiołki. Mężczyzna tego nie rozumiał...
Ale ja nie wyrzuciłam fiołków. Po cichu zdjęłam je i włożyłam do kieszeni. Za te fiołki wlepiono mi trzy służby poza kolejnością..."



Fiołki... Mój ulubiony fragment tej książki. Nic nie powiem, będę wąchać...

" Zawsze starałam się zachować postawę, wyglądać przyzwoicie. I często słyszałam: "O Boże, czy ona naprawdę brała udział w walce, taka czyściutka?" Bardzo się bałam, że będę brzydko wyglądać, kiedy mnie zabiją. Widziałam mnóstwo zabitych dziewcząt... Leżały w błocie, w wodzie... No, jakże tak... Nie chciałam tak umierać... Niekiedy chowałam się przed ostrzałem i myślałam nie o tym, żeby nie zginąć, tylko o tym, żeby zasłonić twarz. Ręce. Wydaje mi się, że wszystkie nasze dziewczyny o tym myślały. A mężczyźni się z nas śmiali, to ich bawiło. Że nie o śmierci myślimy, ale diabli wiedzą o czym. O babskich głupstwach."



Ja to interpretuję jako głos rozpaczy. Zachować godność, zachować człowieczeństwo, zachować swoją kobiecość...

"Czasem po spotkaniu wracam do domu z myślą, że cierpienie to samotność. Głucha izolacja. Innym razem mam wrażenie, że cierpienie to specjalny rodzaj wiedzy. Jest coś takiego w życiu człowieka, czego w inny sposób nie można przekazać i ocalić (...). Tak jest urządzony nasz świat, tak jesteśmy urządzeni."



A co z miłością? Czy na wojnie można było kochać?
Mam wrażenie, ze właśnie te wojenne miłości były takie prawdziwe, szczere, zachłanne (nigdy nie wiadomo, ile czasu zostało zakochanym). Ludzie z miłości oddawali życie, poświęcali się dla kochanej osoby. A jakie są dzisiejsze miłości? Nie chcę nawet wspominać o tym, jak współczesna młodzież potrafi sobie pięknie wyznawać miłość - w komentarzu na portalu społecznościowym, pisząc: "loffciam :*
0 0
Dodał:
Dodano: 07 X 2011 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 290
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Kinga
Wiek: 39 lat
Z nami od: 29 IX 2011

Recenzowana książka

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety



Książka była gotowa już w 1983 roku. Dwa lata przeleżała w wydawnictwie. Autorkę oskarżono o "pacyfizm, naturalizm oraz podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej". W okresie pieriestrojki książka prawie jednocześnie ukazywała się w odcinkach w czasopiśmie "Oktiabr" i "Roman-gazietie" oraz została wydana w dwóch wydawnictwach: Mastackaja Litieratura oraz Sowietskij Pisatiel. Łączny nakład w...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0