A więc "Żaba", już 16-sty tom Jeżycjady i 17-sta książka pani Gosi za mną. To niestety nie ta sama pisarka co dawniej. Brak lekkości, świeżości jej utworom. Zabrakło mi tutaj Humoru przez duże H. śmiesznych dziecięcych zabaw i sytuacji. Jednak pisarka zawarła na kartach tej powieści trochę cennych mądrości, spostrzeżeń z życia wziętych. Pokazuje jakie postawy są wartościowe, jak rodzina powinna trzymać się razem, jak każdy członek rodziny powinien pomagać każdemu kto tej pomocy potrzebuje. I jak ważna jest odpowiedzialność za każdy czyn.
"Żabę" zacząłem czytać w formie e-booka, jednak po jednej trzeciej powieści, pożyczyłem z biblioteki starą poczciwą książkę papierową. Wprawdzie trzeba ją oddać, więc trochę czasu się straci na podróży do i z biblioteki. Książkę pożyczyłem w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, jest ona największą w Małopolsce, a może nawet w Polsce. Budynek ma długość 230 metrów i 4 kondygnacje, zawiera 500 tysięcy książek w różnych formach, także e-booków i audiobooków.
Tytułowa "Żaba" to Hildegarda Schoppe, piętnastolatka, która ma urodziny, pierwszego Maja, w tym dniu Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Ma niesamowitego pecha. Przestraszona przez kolegę niejakiego Piotrka Żeromskiego, wpada pod samochód. Na szczęście samochód wyhamowuje i kończy się na głębokich zadrapaniach i stłuczeniach. Gdy wraca od lekarki okazuje się że jej pokój jest spalony i to przez jej brata, który prasując koszulę nie wyłączył żelazka. To istne fatum, ale dziewczyna, nie poddaje się jest twarda. Bo nieważne jak głębokie mamy rany, jak zniszczony pokój, wszystko się zagoi i naprawi.
Nie muszę polecać "Żaby" wierni fani Pani Gosi, na pewno się w nią zaopatrzą.