Sekret w ich oczach od stycznia jest tytułem bardzo często odmienianym przez wszystkie przypadki w polskich mediach, głównie internetowych. Powód prozaiczny: na ekrany kin pojawił się film inspirowany powieścią Eduardo Sacheri, który ma być podobno amerykańskim remakiem argentyńskiego, oskarowego hitu z 2010 roku. A tymczasem pozostaje nam jedynie przeczytać książkę.
Co do niej mam bardzo mieszane uczucia. Głównie dlatego, że ktoś streścił całość na tylnym opisie. Może nie zepsuło mi to na tyle zabawy, by odrzucić pozycję, ale z pewnością uniknęłam dzięki temu zaskoczeń i wrażeń z nagłych zwrotów akcji, których jest kilka.
Historia zbudowana jest szkatułkowo. Mamy do czynienia z teraźniejszością, jak i z przeszłością, do której przenosimy się za pomocą książki pisanej przez głównego bohatera, Benjamina Chaparro. Wspomina on w niej czas, w którym pracował nad pewnym, bardzo dziwnym morderstwem. Sprawa z pozoru szybko się kończy, ale to tylko pozory…
Sekret… osadzony jest w realiach Argentyny lat siedemdziesiątych, z domieszką mrocznych, rządowych spraw. Kryminał jak się patrzy, tyle że historia została całkowicie wymyślona przez autora, włącznie z krwawymi porachunkami toczącymi się w strukturach władz. Nie ma więc uroku odmienności innego kraju, którego nie znamy, a który zwykle przeżywamy, gdy akcja książki / filmu nas tam przenosi.
Spodobał mi się styl autora. Sacheri ma tendencje do długich zdań, ale czytelnik przyzwyczaja się z miłą chęcią, bo tworzy to klimat. Zresztą, jest w tym chyba jakaś pokora, bo przecież Chaparro zawodowym pisarzem nie jest. A propos jego warsztatu, lekko mnie uderzyło to, że tak trochę połowicznie pokazuje się proces tworzenia książki. Oczywiście, różnie to bywa, ale książka powstaje w bólach, nawet po kilka razy pisana. Wtajemniczeni wiedzą, o czym mówię.
Uwaga – poniżej notka od wydawcy, czyli spojlery i raz jeszcze spojlery. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Jest rok 1996. Emerytowany urzędnik sądowy Benjamin Chaparro postanawia opisać sprawę sprzed dwudziestu pięciu lat, która zaczęła się od gwałtu i morderstwa na młodej kobiecie Lilianie Colotto, żonie Ricardo Moralesa. Choć sprawca został schwytany i osądzony, zwolniono go z więzienia na mocy amnestii dla więźniów politycznych. Jest jasne, że maczał w tym palce ktoś wpływowy. Ale morderca zniknął. Gdy sprawa wydaje się wyjaśniona, Chaparro dostaje list od chorego na raka męża zamordowanej. Nie wie, że to, co zobaczy w domu Moralesa, zmieni wszystko…
Jeśli byłabym wydawcą, to opis książki skończyłabym na morderstwie. Serio, wszystko wokół niego się toczy. Ale czy naprawdę trzeba psuć czytelnikom zabawę? Sami by odkryli dalsze zwroty akcji, co jest tylko przyjemnym procesem. Co prawda Sacheriego dobrze się czyta, ale to można złożyć na karb jego talentu, a nie rewelacyjnie ułożonej fabuły. Ta jest zwyczajna, brakuje mi w niej rozwiniętego wątku politycznego, ale jak na książkę na zimny wieczór z herbatką w fotelu, jest idealną pozycją.
Czy powieść mi się podobała? Jest to bardzo, bardzo trudne pytanie. Styl autora, o czym już pisałam, przypadł do gustu. Fabuła? Trudno powiedzieć, jeśli wiesz, co ma się zaraz stać… No dobra, książka jest średniakiem. Umila czas, ale to wszystko.
Jeszcze Was podręczę okładką. Widzimy plakat filmowy… poza tym, że filmowe okładki najczęściej okropnie się prezentują, chciałabym powiedzieć, że w tym przypadku niewiele ma ona wspólnego z fabułą książki. No, ale nie będę Wam już bardziej psuć zabawy, sami ogarnijcie film.
Tytuł: Sekret w ich oczach
Cykl: jednotomowa
Autor: Eduardo Sacheri
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 270
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8031-462-7
Cena: 34,90
Ocena: 3/5
Jest rok 1996. Emerytowany urzędnik sądowy Benjamin Chaparro postanawia opisać sprawę sprzed dwudziestu pięciu lat, która zaczęła się od gwałtu i morderstwa na młodej kobiecie Lilianie Colotto, żonie Ricardo Moralesa…
Więcej recenzji dostępne na begoodart.com