Popływać w morzu spokoju

Recenzja książki Morze spokoju
„Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie być powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić.”

Z cyklu „Seria pastelowa”, w której wydawnictwo Jaguar wydało „Morze Spokoju” czytałam już „Ostatni pociąg do Babylon” i niestety bardzo się na niej zawiodłam. Postanowiłam dać szansę Katji Millay, chociaż tematyka tych książek jest do siebie bardzo zbliżona. I cieszę się, że to zrobiłam, gdyż lekturę „Morza Spokoju” zapamiętam na dłuższy czas.

Historię obserwujemy z naprzemiennego punktu widzenia Nastyi i Josha. Katjia Millay bardzo płynnie przechodzi od jednej postaci do drugiej i dzięki temu tworzy się obraz życia dwóch nastolatków dotkniętych tragediami. Autorka odkrywa powoli przed nami tajemnice przeszłości zarówno Nastyi jak i Josha, chociaż w przypadku chłopaka następuje to o wiele szybciej. W przypadku dziewczyny obstawiałam wiele różnych wersji tego, czego mogła doświadczyć, ale nie wpadłam na to, co wymyśliła Katja Millay. Jest jeszcze przyjaciel Joha, który odgrywa też dosyć sporą rolę i momentami już myślałam, że autorka posunie się do trójkącika miłosnego, ale na szczęście tak nie było. Polubiłam wszystkie postacie za ich niesamowity charakter i siłę.

„Nigdy nie wiesz, co masz, póki tego nie stracisz.”

Autorce udało się bardzo dobrze oddać psychikę ludzi, którzy stali się ofiarami tragedii i niestety nie zawsze pomoc, nawet ta specjalistyczna, może sprawić, że zaprzestaniemy o niej myśleć. Książka przy której można zarówno śmiać się, jak i płakać. Nie da się od niej oderwać, chociaż na początku może wydawać się nudna. Przepiękna opowieść o miłości, radzeniu sobie z ciężką przeszłością i tym, że potrzebujemy kogoś, żeby nam pomógł. „Morze Spokoju” na pewno zapadło mi w pamięć ze względu na świetnych bohaterów i przekaz autorki.


„Dziwi mnie, że ludzie tak bardzo boją się, co może ich spotkać w ciemnościach, a w ogóle nie myślą o swoim bezpieczeństwie w ciągu dnia, jakby słońce dawało wystarczającą ochronę przed całym złem tego świata. A nie daje. Szepcze, mami ciepłem, by potem wepchnąć cię twarzą w błoto. Światło dnia przed niczym nie może cię ochronić. Złe rzeczy dzieją się na okrągło, nie czekają aż zjesz kolację.”

http://magiczneksiazki.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 15 I 2016 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 211
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 29 lat
Z nami od: 08 II 2012

Recenzowana książka

Morze spokoju



Żyję w świecie pozbawionym magii i cudów. W miejscu, gdzie nie ma jasnowidzów czy zmiennokształtnych, żadnych aniołów czy supermanów gotowych ocalić Twoje życie. W miejscu, gdzie ludzie umierają a muzyka potrafi ich skłócić, a wiele rzeczy jest do bani. Jestem tak mocno osadzona na ziemi przez ciężar rzeczywistości, że czasami zastanawiam się jak to możliwe, że nadal potrafię unosić moje nogi podc...

Ocena czytelników: 5.39 (głosów: 28)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5