Niemalże każda dziewczynka w wieku okołoprzedszkolnym zapytana kim będzie jak dorośnie odpowiada bez wahania, że księżniczką. Ewentualna rozbieżność w odpowiedziach dotyczy tylko bajki Disney’a – Kopciuszek, Śnieżka, albo Bella (ja osobiście zasadzałam się do roli Esmeraldy). A później ta dziewczynka dorasta przestaje patrzeć, a zaczyna widzieć. I rok po roku to pragnienie jest coraz słabsze, bo dostrzega jak wielki cień rzuca taki blask…Czy Joanna Szalona była naprawdę tak szalona jak opisują ją surowe podręczniki? Jaką cenę za spokój i życie z ukochaną musiał zapłacić Franciszek Ferdynand? Kim była Klara Zach i dlaczego z jej powodu Węgrzy nienawidzą Kazimierza Wielkiego? Dlaczego kilkudniowa królowa Jane Grey nie przedłużyła listy zasłużonych dla nauki kobiet? Czy księżna Sissi umiała uczyć się na błędach Zofii Wittgenstein i była dobrą teściową? Ile krwi tak naprawdę przelała Krwawa Mary? Która z sióstr Jagiellonek puchła ze staropanieństwa, a która była wierną księżniczką zamkniętą w wysokiej wieży?
Odpowiedzi na wszystkie te i wiele innych pytań odnajdziecie podane w przyjemnej formie w książce Anny Moczulskiej – „Bajki, które zdarzyły się naprawdę. Historie słynnych kobiet”. Autorka podzieliła opowiadania według ich podobieństwa do baśni: Caryca Katarzyna I wyniesiona na trony niczym Kopciuszek, istne „od zera do bohatera”, Anna Jagiellonka – zbudzona zbyt późno Śpiąca Królewna, Joanna Grudzińska i Konstanty Pawłowicz Romanow jako Piękna i Bestia… Chociaż podobieństwa są czasami nieco naciągane, to bardzo podoba mi się ta forma zaserwowania krótkich biograficznych opowiastek. Moczulska ma bardzo lekkie pióro, co dość ciekawie łączy się z historyczną tematyką, tak często z konieczności ubieraną w suchy i obiektywny wór pokutny formy.
W okołohistorycznobeletrystycznej literaturze się zakochałam miłością namiętną a ognistą za sprawą „Królów przeklętych”. „Bajki…” doskonale się w ową fascynację wpisują. To taka troszkę historia dla laików, a w szczególności dla laików płci żeńskiej. No. Może nawet tylko dla laików płci żeńskiej. Wiadomo, że gdyby do książki dorwał się jakiś profesjonalista, ba!, nawet mocno zaangażowany pasjonat, bardzo by się rozczarował, albo w ogóle wybuchł śmiechem.
Pełna recenzja dostępna na:
https://inkoholiczka.wordpress.com/