Statek z papieru

Recenzja książki Statek z papieru
Książka podejmuje ważne tematy jak kryzys w związku czy małżeństwie, zdrada, romans, uprzedzenia rasowe, trudności z wychowaniem dzieci i utrzymanie ich z dala od spraw dorosłych, małomiasteczkowość czy problem z czarnoskórymi uciekinierami z poprawczaka. Ale lektura nie porwała mnie... Mam wrażenie, że książki z czerwonymi okładkami nie potrafią wejść we właściwą interakcję z moim gustem czytelniczym, choć kolor nie ma tu oczywiście znaczenia, ale nie bez znaczenia pozostają moje obserwacje.

Daniel jest bezpłciowy, nie jest sobą, wciąż udaje kogoś kim nie jest, byle zyskać w oczach innych. Wciąż kłamie w swoich wypowiedziach, by zostać lepiej odebranym, by się przypodobać. Szczególnie jest to widoczne w trakcie rozmów z Iris czy Hamptonem, kiedy bezsensownie im potakuje. Życzy sobie nawet do picia herbatę migdałową, bo taką zauważa na paragonie w domu Iris.
Dopiero teraz mężczyzna zauważa problemy z jakimi zmaga się Kate (nadużywanie alkoholu) a dotychczas było mu to obojętne i nie przeszkadzało mu w codziennym życiu z nią.

Dlaczego uważam, że ta książka jest słaba? Jest po prostu nudna, męcząca i wręcz usypiająca, ponieważ przez kolejne wieczory dosłownie zasypiałam podczas czytania. Nie potrafiłam się wciągnąć w fabułę, wiele fragmentów książki uważam za zbędne i niepotrzebne, sprawiały bowiem, że stron przybywało a kolejne akapity nic nie wnosiły do wydarzeń. Śmiało stwierdzę, że to co autor chciał przekazać mogłabym zmieścić w książce o dwieście stron cieńszej. Sporo jest momentów totalnie bezsensownych, na przykład kiedy Iris mówi o walących się za oknem drzewach a w Danielu potęguje to tylko pragnienie tej kobiety.

Zdarzają się wątki, które autor rozpoczął, ale mam wrażenie, że nie zapomniał dokończyć, bo przecież jeśli w czasie śnieżycy dwunastometrowe drzewo zwaliło się na dom Kate i uszkodziło dach, zerwało rynny, roztrzaskało okna a długa gałąź wdarła się nawet do sypialni wraz z wiatrem i śniegiem to chyba potem bohaterowie powinni się tym zająć a nie przejść do porządku dziennego i zająć swoimi sprawami...?
Dlaczego zatem czytałam do końca? Z trzech powodów, chciałam dowiedzieć się czy Daniel będzie z Iris na przekór wszystkiemu i skoro już się męczyłam to móc napisać o książce słów parę ku przestrodze dla innych oraz by wysłać link do wyzwania Gra w kolory

Było też coś co mnie intrygowało... pisane kursywą początki rozdziałów, które sugerowały, że Daniel i Hampton poszukują niejakiej Marie na terenie jednej z posiadłości. Czy Daniel zdradzi swoje uczucia do jego żony? Czy odnajdą Marie? Jak zakończy się ich wspólne przeczesywanie terenu? Nie zdradzę tego, ale to jeden z niewielu momentów, który mnie utwierdzał w przekonaniu, że warto czytać do końca i odkryć jak kończy się ta historia. Czy wszystko co zdarzyło się w Nowym Jorku, zdarzyło się nie bez przyczyny? Czy tak miało się potoczyć życie Daniela i nie tylko? Jak to jest żyć z kimś kogo się nie kocha albo z kimś skazanym na klęskę? Jak czuje się człowiek, który ma przed sobą kogoś kto ma wszystko i jeszcze nie wie, że lada chwila dużo straci? I chyba dzięki temu uznaję, że książka jest słaba a nie całkowitym gniotem...

całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2015/12/scott-spencer-...
0 0
Dodał:
Dodano: 30 XII 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 260
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Statek z papieru



Daniel Emerson jest zdolnym prawnikiem, który prowadzi świetnie prosperującą kancelarię w Nowym Jorku. Na swoje nieszczęście podejmuje się obrony czarnego dealera narkotyków, który po przegranym procesie obarcza Daniela odpowiedzialnością za wyrok. Po zamachu na swoje życie Daniel razem z rodziną ucieka do prowincjonalnego miasteczka, w którym się wychował. Tu nagle wszystko ulega niedwracalnej pr...

Ocena czytelników: 2 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 2.0