Szczerze mówiąc troszkę więcej spodziewałem się po tej powieści.
Doktor Jan Dolittle, najpierw leczy ludzi. Jednak z czasem przez to że trzyma u siebie zwierzęta, traci ludzkich pacjentów, na rzecz zwierzęcych. A ponieważ udaje mu się poznać mowę zwierząt, rozmawia z nimi i lepiej niż jakikolwiek weterynarz leczy je. Ale ponieważ fortuna kołem się toczy, a w ogródku Pan Jan ma aligatora, ludzie przestają u niego leczyć swoje zwierzątka. Boją się że Aligator je pożre, a on jest przecież taki spokojny. Tracąc pacjentów, Doktor traci pieniądze, a jest zima, zwierzęta marzną a pan Jan dostaje list od małp w Afryce. Chorują one na tak ciężką zarazę że mrą licznie. I w podróży doktor ma przygody.
Powieść jest krótka i treściwa, napisana dosyć zwięźle i z dozą nietypowego humoru. Dzisiaj słuchałem tej powieści a już mam wrażenie jakby to było kiedyś i w głowie mej wędrują od synapsy do synapsy, żywe wspomnienia.
Daję powieści 5,5/6
00
Dodał:Serfer Dodano:29 XII 2015 (ponad 9 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 240
Bardzo dawno temu żył doktor, a nazywał się Dolittle, John Dolittle. Doktor bardzo lubił zwierzęta i posiadał ich sporą gromadkę. Poza złotą rybką, mieszkającą w stawie z tyłu ogrodu, trzymał króliki w spiżarni, białe myszki w fortepianie, wiewiórkę w bieliźniarce i jeża w piwnicy. Poza tym posiadał jeszcze: kurczaki, gołębie, dwie owieczki i wiele innych stworzeń. Do jego ulubieńców należeli: kac...