Najpierw listopadowe mgły otulające dolinę mgieł i róż a później śnieżne czapy okrywające drzewa, krzewy i budynki... Zmysłowe zapachy kosmetyków Królowej Róż i piękne tkaniny ze spółdzielni - coś dla zmysłów, coś dla duszy i ciała... "Jezioro szczęścia" jest jakże typową książką Agnieszki Krawczyk - ciepła, rodzinna a także pełna miłości, przyjaźni i energii czerpanej z cudownej okolicy. Pokazuje zwyczajne życie zwyczajnych ludzi, którzy każdego dnia przeżywają rozterki, problemy, których dosięgają problemy mniej lub bardziej ważne. Tej zimy w Idzie poznamy cały ich wachlarz, ze wszystkimi bohaterowie sobie jakoś poradzą, choć może nie do końca tak, jakby sobie tego życzyli. Autorka miała dla nich inne rozwiązania, niż wymyśliliby sami. Krawczyk pokazała nam również dwa różne aspekty macierzyństwa - kobieta, która marzy o dziecku a problemy zdrowotne jej to uniemożliwiają i druga - już ciężarna, która poczęła dziecko z powodu bezmyślności i pod wpływem chwili. Jak często spotkania wpłyną na ich relacje, bo przecież każda chciałaby być na miejscu tej drugiej... Jaki finał przygotowała Agnieszka Krawczyk dla swoich bohaterów a zarazem dla czytelników? Możecie mi wierzyć lub nie, ale nie wszystkiego można się domyślić....
Do wspomnianych wcześniej klimatów dodam jeszcze piękny styl pisarki, bogate słownictwo, ciekawe dialogi, dobrze nakreślonych bohaterów oraz liczne niespodzianki w fabule. "Jezioro szczęścia" ma szczęście nie tylko w tytule, jest nim wręcz przepełnione, choć może nie tak na pierwszy rzut oka... a potem udziela się ono czytelnikowi. Jest to powieść, której kartki niezauważenie zmieniają stronę z prawej na lewą a historie bohaterów wciągają i intrygują. Cała seria pięknie prezentuje się na półce mojej biblioteczki, ale i w moim sercu czy umyśle pozostanie na długi czas. Serdecznie Wam polecam przeniesienie się do Idy w te chłodne i ciemne wieczory...
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2015/12/agnieszka-kraw...