" Jeśli będziesz udawał wariata, możesz rzeczywiście wkrótce oszaleć."
Książka, która nie budzi we mnie żadnych emocji, przeczytałam, ale nic z tego nie wynika. Może powinnam poczekać z tą lekturą kilkadziesiąt lat?
Starszy pan prowadzi pamiętnik, z którego dowiemy się przede wszystkim:
* o chorobach, jakie go nękają (a jest to dość pokaźny wachlarz schorzeń), sposobach leczenia, różnej maści medykamentach - trochę męczące;
* o jego mocno odpychającym wyglądzie (warto tu podkreślić dystans, jaki ma do siebie narrator):
"Nawet małpa nie ma takiej obrzydliwej twarzy" (autor dziennika notuje szczegółowy opis swojej twarzy - nie polecam osobom o niskim poziomie wrażliwości);
* o jego erotycznym guście (nie szczędzi nam nawet wspomnień swojej homoseksualnej przygody), pożądaniu, jakie żywi do swojej synowej i jego z nią pieszczotach, wykorzystuje chorobę na potrzeby swych uciech - Tanizaki mówi tu sprawach, których nie dopuszczamy do naszej świadomości czy wyobraźni, żądza nie mija z wiekiem, zmienia się jej intensywność oraz oczekiwania;
" Zabawne, że nawet podczas bólu nie ustaje pożądanie płciowe. Może nawet wtedy jest jeszcze silniejsze. A może chodzi o to, że tym bardziej pociąga mnie kobieta, im więcej przez nią cierpię?
"
* że im człowiek starszy, tym częściej myśli o śmierci, stawia pytania, szuka odpowiedzi:
" Na starość zdarza się to pewnie wszystkim, ale ostatnio nie ma jednego dnia, bym nie myślał o śmierci. Co więcej, u mnie to nie jest sprawa ostatnich dni. Ciągnie się już od dość dawna, od lat dwudziestych mojego życia, niemniej ostatnio zastanawiam się nad tymi kwestiami częściej niż kiedykolwiek przedtem. Chyba dzisiaj umrę - myśl ta atakuje mnie kilka razy na dzień. Niekoniecznie towarzyszy jej lęk. W młodości, owszem, czułem w takich chwilach strach, teraz jest w tym nawet pewna przyjemność."
* o zmianach, jakie zaszły w Kraju Kwitnącej Wiśni (przede wszystkim chodzi o zmiany obyczajowe, np. w wyglądzie i zachowaniu kobiet):
"Zamężne - prawie wszystkie kobiety powyżej osiemnastu lat - goliły brwi i czerniły zęby. Od połowy Meiji zwyczaj ten zaczął stopniowo zanikać, lecz przetrwał jeszcze do czasów mego dzieciństwa. Jeszcze dziś pamiętam specyficzny metaliczny zapach farby pokrywającej zęby."
Opublikowane na:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/