Odgrodzeni, w pułapce

Recenzja książki Odgrodzeni
"Jak się ocenia, kto zasługuje na pomoc, a kto nie?".

Niezwykle trafny tytuł, który w pełni oddaje kwintesencję tego, o czym przeczytałam – taka była moja pierwsza myśl po przewróceniu ostatniej strony tej książki. Jak bowiem nazwać ludzi, którzy wychowani w patologicznych środowiskach, żyją mimo swojej woli poza nawiasem społeczeństwa? Odgrodzeni od wszelkich szans, zaszufladkowani stereotypowym myśleniem, będący w pułapce.

Michał Matuszak, rocznik 1989 to absolwent zespołu Szkół Rolniczo-Budowlanych o profilu technik architektury krajobrazu. Zadebiutował książką pt. "Na marginesie", mieszka obecnie w Lesznie, gdzie tworzy, pracuje i kibicuje ulubionej drużynie żużlowej. Jest miłośnikiem słowa pisanego w każdej formie.

"Odgrodzeni" to książka, która ukazuje dwie, zupełnie odrębne od siebie historie. Pierwsza to opowieść o małym chłopcu mieszkającym na blokowisku. Eryk wychowuje się w mocno dysfunkcyjnej rodzinie, tracąc każdego dnia resztki zaufania do dorosłych. Druga historia to opowieść młodej więźniarki Sylwii, która zaprzyjaźnia się z pisarzem, odsiadując wyrok w więzieniu w Lesznie.

Lektura niełatwa i niezbyt przyjemna, poruszająca trudne problemy społeczne, jakie na co dzień otaczają każdego z nas. Michał Matuszak dosłownie wwierca się w psychikę osób dotkniętych takimi problemami jak przemoc w rodzinie, brak wsparcia ze strony najbliższych, uzależnienie od alkoholu, presja psychiczna, a także konflikty z prawem. Dwójka bohaterów historii opisanych w książce to z pewnością modelowe przykłady jednostek, których pełno w naszym społeczeństwie – wychowanych w patologicznych rodzinach, przejmujących pewne wzorce, nie potrafiących żyć inaczej. I pomimo faktu, że młodego chłopca i dorosłą kobietę różni niemal wszystko, łączy je coś bardzo istotnego – pragnienie akceptacji i wielka, wielka samotność. Samotność, która dosłownie wyziera niemal z każdej strony tej książki.

Trudno mi powiedzieć, która z dwóch historii bardziej mnie przygnębiła, gdyż obydwie nacechowane tak wielkim ładunkiem emocjonalnym, wzbudzają wiele smutnych uczuć, wiele smutnych refleksji nad kondycją naszego społeczeństwa. Z pewnością w historii Eryka autorowi udało się z wielką dbałością o szczegóły odmalować portret psychologiczny dziecka, którego dorośli krzywdzą coraz bardziej z każdym dniem. Z wielkim poczuciem niemocy wgłębiałam się w jego opowieść oraz w rozważania na temat zrozumienia świata dorosłych. Obwinianie siebie za wszelkie przejawy przemocy, za kłótnie pomiędzy rodzicami, wzbudzały we mnie namacalną złość. Ukazany cały mechanizm dostosowywania się dziecka do dorosłych, budowania własnej tożsamości na kłamstwie i dysfunkcyjnym modelu rodziny, budzi okrzyk przerażenia i pytanie: ile dzieci właśnie taki sposób buduje swoją przyszłość? Przyszłość opartą na patologii i przeświadczeniu, że tak właśnie powinno być. Michał Matuszak pokusił się o dogłębne ukazanie tego procesu, od podstaw – i udało mu się pokazać to w sposób niezwykle realistyczny.

Historia Sylwii przedstawiona została w zgoła odmienny sposób, gdyż autor serwuje jej opowieść w formie epistolarnej, czyli w postaci listów pomiędzy pisarzem a skazaną. Bohaterka dzięki tej korespondencji prowadzi swoisty rachunek sumienia, spowiedź będącą dla niej katharsis. Historia ta nie szokuje aż tak bardzo jak zachowanie Eryka, jednak zaciekawia czymś innym – pewną manierą ludzi żyjących w społeczeństwie pod postacią odgórnego szufladkowania osób, które w swoim życiu zbłądziły. Młoda matka z pokorą analizuje swoje życie, błędy których się dopuściła, a które przywiodły ją do punktu w jakim się znajduje. Jednocześnie wyciąga trafne wnioski, których nie powstydziłby się niejeden dobry psycholog. Najwięcej emocji wywołuje jednak jej pragnienie normalności, życia w społeczeństwie, a nie poza jego nawiasem i wiara w lepszą przyszłość dla siebie oraz dziecka.

Obydwie historie, osadzone dość mocno w naszych realiach, skłaniają do wielu przemyśleń. Nie wyobrażam sobie braku pytań o wymiar patologii społecznej i jej wpływu na losy niczemu niewinnych ludzi, podczas czytania tej książki. Michał Matuszak w zasadzie pokazał istotę tych wynaturzeń, ukazując zarówno przyczyny jak i skutki pewnych wyborów dla jednostki. Wydaje mi się, że książka ta może stać się dobrym źródłem edukacyjnym dla przyszłych psychologów i osób pracujących z ludźmi wywodzącymi się z patologicznych środowisk. Z pewnością nie jest to publikacja dla wszystkich, gdyż ogrom cierpienia i ludzkiej niemocy, może przytłoczyć. Warto jednak czasami przeczytać tak wymowne dzieło, zmuszające do refleksji. Odgrodzeni bowiem są wśród nas, tuż za ścianą. I nie każdy jest kowalem własnego losu, jak czasami się nam to wydaje.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
0 0
Dodał:
Dodano: 04 XII 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 165
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Wiola
Wiek: 38 lat
Z nami od: 04 V 2012

Recenzowana książka

Odgrodzeni



Świat Eryka powinien być kolorowy, beztroski. Tymczasem w chłopcu wypalają się wszelkie strzępy zaufania do dorosłych. To opowieść o samotności małego chłopca i dorosłej kobiety, którym życie nie szczędziło kuksańców. To powieść, której scenariusz widzimy nieraz na co dzień, ale nie mówimy o tym głośno.

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0