O kryminałach nie można napisać dużo, by zbyt wiele nie zdradzić. Toteż zanotuję jedynie to, co zrobiło na mnie największe wrażenie.
Po pierwsze, tu nie czuć aż takiego napięcia, nie boimy się, nie mamy dreszczy, serce nie wali nam jak zwariowane - tu jesteśmy detektywem, który za wszelką cenę pragnie rozwiązać zagadkę morderstwa. Początkowo wydaje się, że może to nie być takie proste - oto mamy relację dwóch świadków - małej dziewczynki i mężczyzny z zespołem Downa - czy są wiarygodni? Mężczyzna widział samochód, ktoś złożył mu wizytę - samochód był taki pomiędzy, nie za duży, nie za mały, zielony czy szary, ale chyba czerwony itd... Oj, nie będzie łatwo. Ale dzielny detektyw Konrad Sejer idąc powoli, po nitce do kłębka rozwikła skomplikowaną zagadkę. I to jest druga rzecz, która mi się podoba - brak pośpiechu, szalonych zrywów, wszystko toczy się swoim torem, jak życie w małej norweskiej mieścinie.
Kolejnym plusem jest rozwój akcji. Pierwszy rozdział - zaginęła mała dziewczynka, widziano ją jak wsiadała do samochodu cokolwiek dziwnego osobnika, wezwano policję, nie ma żadnych śladów, a jednak dziecko wraca do domu. Oddychamy z ulgą, ale jednocześnie czujemy lekki niepokój - zaraz zaraz, skoro dziecko się znalazło już w pierwszym, dosyć krótkim rozdziale, to coś tu się jeszcze musi wydarzyć! No i się wydarzyło...
Następną rzeczą pozytywnie zaskakującą jest samo odkrywanie prawdy, szukanie mordercy. Fossum tak nam namiesza w głowie, że co kilka stron będziemy zmieniać swojego głównego podejrzanego. Pod koniec jednak zaczyna się nam powoli wszystko klarować, ba, nawet już mamy pewność i mimo wszystko lekko podekscytowani, czekamy na potwierdzenie naszej teorii, na wyznanie winy zabójcy. Autorka tak nakreśliła swoją historię, że możemy tu powiedzieć o efekcie lawiny (choć nie na dużą skalę) - jedno morderstwo, a ściślej próba ujawnienia jego przyczyn i sprawcy powoduje, że odkrywają się przed nami kolejne kryminalne akty, popełnione przez bohaterów w przeszłości, niektóre dopiero po latach, jakby przypadkiem wychodzą na światło dzienne.
I na koniec zakończenie utworu - nie chcę go zdradzać, ale to jedno z lepszych zakończeń, jakie przeczytałam w powieści kryminalnej... Może wywołać dreszcze... I działa na wyobraźnię!
opublikowane:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/