Zastanawialiście się kiedyś jak to jest żyć wedle określonych zasad, gdzie każda minuta jest ściśle dopasowana do niezmiennego planu dnia? Jak wygląda życie z zegarkiem w ręku, gdzie wszystko musi być idealne? Poznajcie Dona Tilmanna! Jego życie jest zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Jest mistrzem powtarzania tych samych czynności w tym samym czasie. Doskonale wie, ile zajmie mu powrót do domu, prysznic czy przygotowanie posiłku. Co do minuty! W jego świecie nie ma miejsca dla słów "za późno" i "za szybko", istnieje tylko "w sam raz".
Don jest znanym i poważanym genetykiem. Jego uporządkowane życie powoli ulega zmianie, gdy poznaje Rosie. Kobieta jest jedną z kandydatek biorących udział w Projekcie "Żona". Czym on jest? Don stworzył dość obszerny kwestionariusz, w którym zawarł wszystkie, jego zdaniem najważniejsze pytania, aby odnaleźć kobietę idealną. Niestety Rosie jest dokładnym przeciwieństwem kobiety idealnej - zawsze się spóźnia, pali papierosy, jest wegetarianką i o zgrozo! rozróżnia smaki lodów! Jak potoczy się ta historia? Koniecznie musicie się dowiedzieć!
Graeme Simsion stworzył powieść pełną humoru, niespodzianek i lekkiej dozy absurdu. Doskonale się bawiłam śledząc poczynania głównych bohaterów. Tu w zasadzie nie ma miejsca na smutek. "Projekt Rosie" zdobył prestiżową nagrodę Australian Writers Institute of Technology za najlepszy scenariusz komedii romantycznej. Prawa do ekranizacji już zostały wykupione i z ogromną niecierpliwością czekam, aż pojawi się kinowa wersja historii Dona i Rosie.
Bardzo spodobało mi się wykorzystanie niezwykłego kontrastu w komedii Simsiona. Z jednej strony mamy poukładanego i perfekcyjnego Dona, z drugiej nieobliczalną i zaskakującą Rosie. Zderzenie tych dwóch światów sprawia, że z ciekawością śledzimy losy głównych bohaterów, czekając na moment gdy dojdzie do "wybuchu" pomiędzy nimi.
Drugim ważnym wątkiem powieści jest projekt "Ojciec". Rosie nie zna prawdziwej tożsamości swojego ojca, a matka wyjawia jej ten fragment prawdy dopiero na łożu śmierci. Dziewczyna wie tylko, że był to ktoś, kto uczestniczył razem z jej mamą w balu absolwentów. Don postanawia pomóc Rosie, a pomoc pana perfekcyjnego jest nie tylko profesjonalna, ale i urocza.
Graeme Simsion wykonał kawał dobrej roboty. Już dawno nie bawiłam się tak świetnie przy czytaniu romansu. Szarość za oknem nie nastraja zbyt dobrze, a doskonałym remedium na zły nastrój jest właśnie "Projekt Rosie". Tę książkę koniecznie musicie przeczytać. Polecam!
Więcej moich recenzji na:
https://zaczytana28.wordpress.com
http://www.begoodart.com/2015/12/17/na-tropie-zony-idealnej/