Kolejna zagadka powiązana ze słynnym pisarzem. A nawet zagadek kilka. Czy wszystko zostanie przed nami odkryte?
Przy okazji "Cienia Poego" wspominałam jak bardzo lubię takie pomysły na książkę. Z wypiekami na twarzy zabrałam się za kolejną powieść Pearla. Czuję satysfakcję, ale również niedosyt. Książka z wieloma zaletami i jedną wadą.
Najpierw zalety: atutem jest przede wszystkim okładka - rewelacja! Pomysł utworu - duży plus. Postać Karola Dickensa - dla mnie wielkie pozytywne zaskoczenie, czytając, czułam go obok, widziałam jak chodzi, jak pisze, słyszałam wypowiadane przez niego słowa. Tak samo jest z całym klimatem książki, przesiąkniętej opium. Druga połowa XIX wieku, wojny wydawnictw, coraz bardziej popularna narkomania, przemyty... Wszystko to wydaje się być bardzo autentyczne, obrazowe - czytelnik czuje się niemal jak cichy bohater, podglądacz zza winkla.
Sam Dickens, nazywany tu jest "Wielkim Magikiem", "Wodzem", uwielbiany przez tłumy, persona grata, obiekt obsesji, ekscytacji, ale także kura znosząca złote jajka...
Pisarz-geniusz, największy z największych:
"Dickens potrafił w każdej ze swych książek posługiwać się w równej mierze dowcipem i wnikliwością, entuzjazmem i współczuciem. Jego bohaterowie nie byli ani postaciami papierowymi, ani słabo zamaskowanymi emanacjami osobowości samego pisarza. Nie, te postaci były w pełni sobą. Opowieści Dickensa nie miały wzbudzać u czytelników aspiracji do klasy wyższej ani nienawiści do innych niż ich własna, lecz zachęcać do znalezienia we wszystkich człowieczeństwa i ludzkiej istoty. To właśnie uczyniło go najsłynniejszym autorem na świecie."
Oprócz Dickensa, znajdziemy w "Zagadce..." również kilku innych, równie świetnie nakreślonych bohaterów, m.in. Hermana - człowieka, którego się bałam aż do końca powieści, nawet teraz ciarki mi po plecach przechodzą - zwierzęcy, diaboliczny morderca; Tom Branagan - człowiek z pozoru przewrażliwiony, zakompleksiony, który okazuje się nadzwyczaj odważnym bohaterem z intuicją, wierny i lojalny, J. R. Osgood - dżentelmen, jakich mało, choć w jego kreacji czuło się małe zgrzyty. Pozostali bohaterowie nie wyróżniali się tak bardzo, przynajmniej dla mnie - a już totalnym rozczarowaniem była dla mnie postać panny Sand - miała być symbolem kobiety nowych czasów? Która pracuje, zarabia (oczywiście mniej niż mężczyzna), sama się utrzymuje i w dodatku rozwódka! Dla mnie to taka cicha, szara gąska, dają tyle - to wezmę, mam pojechać? - to pojadę itd... Mnie zawiodła...
Słów kilka jeszcze o wątku głównym. Umiera pisarz o oczach "jak wykrzykniki". Okazuje się, że zmarł w trakcie pracy nad najnowszą powieścią (która miała być nowoczesna, taka jak żadna inna), której odcinki zaczęły się już ukazywać w prasie. Planowanych było dwanaście części, Dickens umiera przy szóstej. I oto tą swoją śmiercią rozpętał istne piekło. Pogrążył w żałobie miliony swoich fanów, pozostawił nieskończoną książkę, której zakończenie dla wszystkich była na wagę złota. Albo przez ciekawość, albo dla zysku.
Bohaterowie tej książki dzielą się na dobrych i złych (uogólniam), złymi kieruje chęć pomnożenia swoich funduszy, ale dobrymi niestety tez... Oczywiście, ci pozytywni mają w tym szlachetniejsze cele, ale wszystko idzie o pieniądze...
Całe zamieszanie spowodowane jest książką pt. "Tajemnica Edwina Drooda":
"Drood miał być historią młodego dżentelmena, Edwina Drooda - uczciwego, choć niezbyt rozgarniętego, który znika, wywoławszy zawiść nikczemnego wuja, Johna Jaspera, wiodącego podwójne życie szanowanego obywatela i narkomana."
Ale walki wydawców to nie wszystko. Na tej książce, a właściwie na braku jej części bardzo komuś zależy... Tak bardzo, że aż poleje się krew! Dlaczego? Komu? I co jeszcze wiąże się z tą książką? I czy ona w pewnym sensie nie żyje własnym życiem? Oj, pytań tu można postawić naprawdę wiele, a odpowiedzi czasem bardzo zaskakują, a czasem wcale. I to jest największym minusem - kilku spraw możemy się domyślić dużo wcześniej niż Pearl nam to zdradzi.
Bywają w tej książce momenty tak ciekawe, że zapomina się o całym świecie, są też momenty nudne, czasem ma się wrażenie, że autor coś napisał nie wiadomo po co. Tak czy inaczej książka na plus - może Pearl nie wykorzystuje całego potencjału, jaki ta powieść niesie, ale świetnie oddaje klimat "tamtych czasów" , a raczej jego wycinek, no i ten Dickens!
I na koniec tak mnie drąży ciągle jedna myśl: gdzie się podział tamten kult pisarza/y?
opublikowane:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/