Zaczynając Złamane pióro nie miałam pojęcia czego się po tej książce spodziewać. Historia nieszczęśliwej miłości? Choroba i przedwczesna śmierć? Morderstwo bliskiej głównej bohaterce osoby? Przemoc domowa? Patrząc na tajemniczą okładkę, przez głowę przewijało mi się wiele potencjalnych scenariuszy przedstawionej w powieści historii, a każdy z nich zapowiadał coraz to bardziej schematyczną i banalną opowieść. Jak bardzo się myliłam, jak bardzo dalekie były wymyślone przeze mnie scenariusze od tego stworzonego przez Małgorzatę Marię Borochowską.
Wyjazd na wieść jest jedynym rozwiązaniem, metodą, wyjściem i receptą, jakie Emily bierze pod uwagę. Młoda kobieta chce odciąć się od zgiełku miasta i przeszłości, niedającej o sobie zapomnieć. Nie spodziewa się jednak, że ucieczka tak naprawdę prowadzi do spotkania z własnymi lękami. Gdy poznaje ciemnoskórego Jacoba, jej życie nabiera barw. Wszystko zaczyna się układać. Ma spokój, a czas wydaje się nie istnieć. Idealne warunki, by rozpocząć życie od nowa i spełnić swoje marzenie - napisać książkę. Jednak los jest przychylny do czasu. W końcu nadchodzi moment, gdy trzeba wybrać wszystko albo nic.
Złamane pióro to powieść, której nie da się porównać do żadnej innej. Na początku wydaje się lekka i banalna, jednak im bardziej zagłębiamy się w historię stworzoną przez autorkę, tym widzimy więcej wartości. Opowiada ona o samotności, zapomnieniu, przebaczeniu i karze, a także zmusza nas do refleksji oraz zatrzymania się i przemyślenia niektórych bardzo ważnych w naszym życiu kwestii. Rozmowy prowadzone przez Emily i Jacoba na takie tematy jak wiara czy rasizm otwierają nasze umysły i sprawiają, że patrzymy na niektóre sprawy z całkowicie innej perspektywy.
W wielu przypadkach jest tak, że autorzy opisują swoich bohaterów. Małgorzata Borochowska nie skupiła się na tym, by wpleść w tekst niepotrzebne słowa, nie pisała, że jej bohaterka jest odważna, smutna czy pełna sprzecznych emocji, a pozwoliła to odkryć samemu czytelnikowi. To poprzez zachowanie postaci mogliśmy poznać je bliżej, utożsamić się z nimi czy poczuć do nich sympatię.
Na uwagę zasługuje także kompozycja powieści. Tutaj świat rzeczywisty przeplata się z fikcyjnym - wymyślonym i opisanym w książce głównej bohaterki, którą możemy poznać dzięki jej fragmentom wplecionym w tekst. Na początku przenika się to w, można by powiedzieć, subtelny sposób, jednak z czasem fikcja staje się bardziej nachalna i zaczyna wypierać rzeczywistość, a sen mieszać z jawą. W końcu wszystko skupia się jedynie na historii pisanej przez Emily.
Powieść o Generale i Wybranej, pisana przez bohaterkę, jest lustrzanym odbiciem jej rzeczywistego życia, a także możliwością na uporządkowanie myśli. Przez to, że opisuje to, co czuje, może spojrzeć na życie chłodno, jak ktoś obojętny, nie biorący udziału w ostatnich wydarzeniach.
Powieść Złamane pióro czyta się z przyjemnością za sprawą niesamowitego stylu Małgorzaty Marii Borochowskiej - bardzo plastycznego, przepełnionego porównaniami i mnóstwem synonimów. Autorka w piękny sposób opowiada historię, która przyprawia nas o istną gamę emocji. Podczas czytania smutek, strach, współczucie i gorycz mieszają się z radością, nadzieją i ciekawością. Nie raz były momenty, gdy uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy lub zdradzieckie łzy napływały do oczu.
Złamane pióro skradło moje serce, mimo że nie jest to łatwa lektura. Mnogość symboli, synonimów, trudna tematyka i czasem niezrozumiałe do końca wydarzenia mogą przytłoczyć niektórych czytelników. Nie jest to powieść na nudny wieczór ani dla osób, które lubią czytać niezobowiązujące książki. Wymaga ona od nas całkowitego skupienia i przemyślenia niektórych kwestii. Sprawia, że po przeczytaniu nieco inaczej patrzymy na otaczający nas świat. Niemniej jednak znajdziemy tu także fragmenty przyjemne, sprawiające, że serce wznosi się ku niebu. Napisana pięknym językiem, z ciekawie nakreślonymi postaciami i nietuzinkową fabułą wywarła na mnie wielkie wrażenie. Był pomysł, który został niesamowicie zrealizowany. Złamane pióro należy do książek, niedających o sobie zapomnieć. To majstersztyk gatunku, przy którym w jednym momencie serce bije jak szalone, a w następnym gwałtownie staje. Nie da się opisać tego, co kłębi się w mojej głowie po przeczytaniu tej książki. Musicie sami poznać historię Emily, by poczuć to wszystko.
http://czytanie-chwile-rozkoszy.blogspot.com/2015/11/lepiej-...