Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ważne są w naszym życiu emocje. Kim bylibyśmy bez nich? Nikim. Pustym opakowaniem. Pudełkiem bez zawartości.
Jak ma na imię? Nie chce tego pamiętać. Jest, lecz w zasadzie go nie ma. To wyszkolony żołnierz, bezwzględny zabójca w ciele niewinnego nastolatka. Nie ma myśleć, ale robić. Co przeszkadza mu w ukończeniu tego zadania? Ona. I wrażenia, których nie czuł dawno...
Prawdziwe imię głównego bohatera przez długi czas pozostaje tajemnicą. Podczas zadania powierzonego mu przez Program - firmę która go zwerbowała - działa jako Benjamin i pod takim imieniem zna go także czytelnik. Zazwyczaj działa wedle utartego schematu: kilka miesięcy wtapia się w rzeczywistość danego miejsca, a gdy już ludzie biorą go za kogoś bliskiego, wykonuje swoje zadanie i znika bez śladu. Tym razem jest inaczej. Na wykonanie zadania ma pięć dni. To mało, bardzo mało, jednak dałby sobie radę, gdyby nie pewne komplikacje w postaci Samary.
Towarzysząc Benjaminowi, możemy odczuwać wiele emocji, m.in. strach czy sympatię, jednak każdy na pewno poczuje współczucie. Szesnastolatek nie potrafi kochać ani nienawidzić, nie śmieje się szczerze ani nie płacze. Szkolenie odebrało mu wszystko. Zabija beznamiętnie, bez mrugnięcia okiem. Takiego losu nie życzyłabym nawet najgorszemu wrogowi.
Nie jest to powieść podobna do wszystkich młodzieżówek, w których główny bohater zakochuje się w tajemniczej dziewczynie, pokonują razem wiele przeszkód, a na końcu czeka ich happy end. "Chłopak nikt" to coś wyjątkowego. Czytając tę książkę, nie myślcie, że wiecie jak wszystko się skończy, nie przewidujcie, co będzie dalej, bo prawie na pewno będziecie się mylić. Spotykamy tu historię, która zaskakuje i bohatera, który nie zachowuje się jak typowy chłopak. Analizując wszystko, wybiera rozwiązania, których się nie spodziewamy. Często były to rozwiązania, przyprawiające o dreszcze lub wbijające nóż w serce czytelnika. To było coś... innego. Dlatego kocham tego autora.
Jeżeli chodzi o samą kreację bohaterów, to jest się do czego przyczepić. W powieści mamy małą ilość postaci, z czego trzy czwarte są jedynie konturem bohaterów, którzy przewijają się gdzieś w tle. Jednak rekompensuje nam to nakreślenie głównego bohatera - chłopca wycofanego, bez emocjonalnego i, w jakiś sposób, smutnego. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy go lepiej poznać i wraz z nim przeżywać wszystko, co autor postawił na drodze Benjamina, choć mogę śmiało stwierdzić, że tak naprawdę więcej przeżywa czytelnik, aniżeli sam bohater.
Wielkim plusem jest niewyszukane słownictwo i brak rozbudowanych opisów, co umożliwia szybkie przeczytanie książki, a przy tym delektowanie się nią. Można wniknąć w świat Benjamina i nie wychodzić z niego aż do ostatniego słowa książki. No właśnie, ostatnie słowo... Zakończenie powaliło mnie na kolana. Jestem nim zachwycona i oburzona jednocześnie. Autor lubi się bawić czytelnikiem i sugerować mu coś, po czym zwrócić bieg wydarzeń i sprawić, że zaczniemy protestować i pytać: jak to jest w ogóle możliwe. Niesamowite!
"Chłopak nikt" jest czymś na co czekałam od dawna. Zaskakująca, tajemnicza, z parurem, a jednocześnie przekazująca wiele wartości. Po przecztaniu opisu możemy pomyśleć, że jest to powieść przewidywalna i schematyczna, jednak nie dajcie się zwieść pozorom. To coś innego. Allen Zadoff miał ciekawy pomysł i doskonale go zrealizował. Mimo małego potknięcia, w postaci słabo wykreowanych bohaterów drugoplanowych, warto zainteresować się tym tytułem. Książkę polecam osobom, lubiącym zagłębiać się w mroczny świat dreszczowców, a zwłaszcza thrillerów młodzieżowych, a także tym, którzy chcą poznać tajemnicę Benjamina i jego smutny, można by nawet powiedzieć przerażający, świat. Po otwartym zakończeniu powieści jestem ciekawa co autor jeszcze wymyśli i przed jakimi zadaniami postawi nastoletniego Benjamina. Muszę jak najszybciej zdobyć drugą część i poznać odpowiedzi na wszystkie pytania tkwiące w mojej głowie, a uwierzcie, jest ich wiele.