Philip Gooden ma na swoim koncie kilka książek z serii Kod Szekspira. Jedną z części jest wydana niedawno przez HarperCollins powieść Śmierć nocy letniej.
Nick Revill jest aktorem i należy do sławnej grupy. Lubi to, co robi, i jest w tym dobry. Wraz z trupą wyrusza na wieś, gdzie mają zagrać na weselu w posiadłości lorda Elcombe’a. Wystawią Sen nocy letniej. Jednak nie tylko sztuka siedzi w głowach młodych artystów – część z nich ugania się za kobietami, inni pracują ciężko nad rolami, a Nick zwiedza. Tak poznaje dziwnego i brudnego wyrzutka, który mieszka w lesie nieopodal dworu. Mężczyzna zaciekawia Nicka, który jednak nieco się go boi. Gdy okazuje się, że dziwak ginie, aktor wie, że nie jest to śmierć samobójcza. Postanawia dowiedzieć się, jakie były przyczyny tej tragedii i kto mógł chcieć pozbyć się wyrzutka. Ze swoimi przemyśleniami udaje się do miejscowego sędziego pokoju, który ma rozwiązać tę zagadkę…
Nick, główny bohater i narrator, jest bardzo ciekawą postacią. Inteligentny, dociekliwy, ale też uważny i czujny, doskonale spisuje się w roli opowiadacza. Potrafi zbierać plotki i opinie, wie, jak zagadać do ludzi różnych stanów. Można uznać go za detektywa – prowadzi ciekawe obserwacje i chce rozwiązać sprawę niepokojących wydarzeń na wsi.
Kryminał, który serwuje nam Gooden, rozkręca się dopiero po kilkunastu stronach. Powoli wchodzimy w świat artystów z siedemnastowiecznej Anglii. Okazuje się, że wśród grupy, gdzie są sami mężczyźni, nie brakuje docinków. Jest też rywalizacja z innymi trupami aktorów. To wszystko buduje pewne tło, które naprawdę przyjemnie się ogląda. Najważniejsze są jednak zdarzenia, które pojawiają się poza sceną. Kto zaburza spokój wiejskiej posiadłości? Tego właśnie chce się dowiedzieć główny bohater.
Najprzyjemniejszą częścią książki są odwołania do Snu nocy letniej. Już sam tytuł sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z Szekspirem. W treści pojawiają się cytaty z dramatu. To nie tylko fragmenty prób – aktorzy rzucają kwestie z dzieła także podczas prywatnych rozmów. Wielkim plusem jest też pojawienie się sceny, którą zapisano jak dramat. Są didaskalia i podział na role. Świetny pomysł.
Ogromnym plusem jest praca, którą wykonała redakcja. Książka jest dobrze przygotowana – nie widziałam błędów, przecinki są na swoich miejscach. Podoba mi się również mnogość przypisów, które znajdziemy w powieści. To nie tylko informacje o pochodzeniu cytatów, lecz także wyjaśnienia angielskich słów, które pojawiają się chociażby jako nazwiska.
I jeszcze jeden smaczek, który sprawia, że książka jest wyjątkowa – piękne, chociaż niezbyt ozdobne i nieprzekombinowane, inicjały i paginacja.
Powieść Goodena osadzona jest na początku siedemnastego wieku w Anglii. Jednak niezbyt dobrze pokazano te realia – owszem, wspomina się chociażby o warunkach podróżowania, jednak brakuje tu szczegółów, które przypominałby czytelnikowi, kiedy akcja ma miejsce. Równie dobrze mogłaby dziać się współcześnie. To samo z językiem, który chyba najbardziej mnie rozczarował. Jest bardzo współczesny. Spodziewałam się, że będzie wpisywał się w czas akcji, jednak autor nie zdecydował się na wprowadzanie stylu dworskiego. Być może jest to plus – dla wielu osób byłby on może za trudny.
Poza tym, że brakuje mi stylizacji, mogę powiedzieć, że książka jest dobra. To kryminał, który czyta się z przejęciem, zaskakuje w odpowiednich miejscach i sprawia, że nie możemy się od niego oderwać. Podoba mi się również główny bohater, który jest wykreowany tak, że nie przeszkadza w opowieści – to plus, ponieważ niektórzy detektywi książkowi zachowują się, jakby byli najważniejsi, a zbrodnię traktują jak zabawę.
Polecam tym, którzy chcieliby poznać kryminał rozgrywający się cztery wieki temu. Powieść jest niezła, choć początkowo dość wolno się rozwija. Warto jednak poczekać i wraz z Nickiem rozpocząć śledztwo.