Autorka wykonała ogromną pracę, by przygotować się do napisania książki. Jest świetnie wprowadzające w klimat tło historyczne, które pozwala czytelnikowi zbliżyć się uczuciowo i emocjonalnie do bohaterów. Ci z kolei, są barwni, pełni planów i marzeń, doskonale nakreśleni i w większości z mocnymi osobowościami. Oprócz tych pierwszoplanowych, zżyłam się również z wieloma sympatycznymi bohaterami drugiego planu. Czy się nie pogubiłam? Podobnie jak w tomie pierwszym, tak i tutaj autorka pomogła czytelnikowi odnaleźć się w zawiłościach rodzinnych i na końcu powieści zamieściła drzewo genealogiczne.
Po przeczytaniu dwóch już tomów małopolskiej sagi, zachęcam Was tym bardziej do poznania Marty, Grażyny, Joanny, Janiny i Elwiry - pięciu kobiet, przyjaciółek, których los nie oszczędził i każdej z nich nałożył na plecy ciężary (czyli problemy), które musi dźwigać przez życie. Każda radzi sobie inaczej, każda ma inne marzenia, ale wszystkie wnoszą w tą historię cząstkę siebie. Powieść jest typowym dziełem Anny Szepielak i czyta się ją doskonale, można wręcz przepaść na długie godziny.
Jeśli nie przekonałam Was jeszcze to mam coś specjalnego, tak zwany smaczek. Kiedy czytałam fragment dotyczący uroczystości weselnych babci Joanny - Danuty i wypowiedź jednego z biesiadników dotyczący jej wyglądu, od razu skojarzyłam to z początkiem powieści. Pewne imię okazało się być słowem-kluczem i tym bardziej, w tamtej chwili, nie mogłam doczekać się poznania trzeciego tomu tej trylogii "Znów nadejdzie świt".
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2015/10/anna-j-szepiel...