Zauważyłam ostatnio sporo tytułów literaturze obyczajowej, poruszających zagadnienie starania się o dziecko, zagubienia po stracie bliskiej osoby, niezrozumienia od osób bliskich. Wydawałoby się, że ten temat już się wyczerpał i wszystko, co trzeba było powiedzieć, zostało wypowiedziane, opisane. Sięgając po książkę Katarzyny Woźniczki We dwoje, byłam pewna, że będzie to jedno z wielu „czytadeł” do poduszki. Jak się okazało byłam w błędzie – to świetna lektura wyciskająca łzy i dająca do myślenia.
Karolina i Krzysztof to małżeństwo, które ma chyba wszystko, stałą pracę, ustabilizowane życie – do szczęścia brakuje im tylko dziecka. Jak się okazuje to szczęście wita w ich progi dość szybko, jednak dzień ten okupiony jest również łzami. Od teraz nie będzie już tak kolorowo, szczęśliwie, trzeba będzie walczyć o każdą chwilę spokoju…
Katarzyna Woźniczka, absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Mama, wysłuchując jej licznych dziecięcych opowieści z rozbawieniem powtarzała: „Pisz książki”. Po obronie pracy magisterskiej przyszedł w końcu na to czas. Jest wierną miłośniczką łyżwiarstwa figurowego. Prowadzi blog poczwornytoeloop.blogspot.com, gdzie opisuje, komentuje, ocenia, zachwyca się łyżwiarstwem. We dwoje to jej debiut literacki.
Nie mogę za wiele napisać o treści książki, gdyż boję się, że mogłabym się zapędzić na tyle, że opowiedziałabym całą historię. We dwoje to książka, która pozostaje w pamięci. Jej historia jest tak realistycznie przedstawiona, że nie raz zastanawiałam się czy nie jest oparta na faktach. Tak naprawdę o szczęściu w tej historii poczytamy jedynie na początku. Gdyż za chwilę pewien tragiczny wypadek spowoduje wiele cierpienia, obrzucania się winą, oskarżania nie raz bezpodstawnego.
Autorka w tej powieści skupiła się na relacji teściowa – synowa. Ta pierwsza to kobieta z piekła rodem, której ani na chwile nie da się polubić. To kobieta, która ma się ochotę wstrząsnąć, doprowadzić do porządku za jej postępowanie i przede wszystkim psychiczne znęcanie się. Natomiast synowa – Karolina – to Anioł, który tak naprawdę nie wiem skąd brał cierpliwość na wszystkie uszczypliwości wściekłej, rozgoryczonej mamuśki.
We dwoje to historia, która wyciska łzy i daje do myślenia. To, że mamy wszystko nie znaczy, że jutro też tak będzie. W bardzo przystępny sposób autorka ukazała nam to, że szczęście nie jest nam dane na zawsze. Autorka w bardzo realistyczny sposób ukazała nam zwykłe codzienne życie, zmaganie się z zastaną rzeczywistością, walkę o każdy dzień po stracie ukochanej osoby.
Jedyne co mnie trochę zawiodło, to zakończenie historii, ale kto powiedział, że będzie takie, jakie sobie wymyśliłam dla bohaterki?