"Włoska symfonia" została zaliczona do gatunku literatury erotycznej, jednak jak dla mnie to powieść obyczajowa z nutką delikatnego erotyzmu. Subtelne sceny intymne w ilości idealnie wyważonej sprawiają, że książkę czyta się szybko, przyjemnie i z lekkimi rumieńcami na twarzy podczas wizyty Marianny w pewnym tajemniczym miejscu. Nie znajdziemy w książce wulgaryzmów czy brutalnego seksu. Widać, że autorka potrafi w piękny i finezyjny sposób z ogromną wrażliwością opisać rodzące się między dwójką ludzi uczucie poparte namiętnością, pożądaniem i odkrywaniem potrzeb własnego ciała.
Całości dopełniają urocze pejzaże, smaki i zapachy Włoch, poprzez które prowadzi nas Antonio. Niby to tylko książka. Niby to tylko litery wydrukowane na papierze, ale ja w trakcie czytania naprawdę czułam, że jestem w Italii, słyszę muzykę a tamtejsze zapachy i smaki otaczają mnie zewsząd.
Marianna, utalentowana flecistka, studentka Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie ma marzenie. Chce skomponować niezwykłą symfonię. Jednak jej twórcze zapędy hamuje ogromna nieśmiałość. Dziewczyna ma szansę się przełamać i otworzyć. Dostaje propozycję wyjazdu do słonecznej Italii i grania w znanej orkiestrze pod batutą znakomitego kompozytora Antonio Balamonte. Nie wie, że promotorka wybrała ją nie...