U kresu dni

Recenzja książki Angelfall. Penryn i kres dni
„Władzę najlepiej sprawują ci, którzy jej nie pragną.”

Oto jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek tej jesieni. Miała dotrzeć do mnie dopiero jutro, ale pojawiła się już wczoraj i byłam przez to niezmiernie szczęśliwa. Więc jak najszybciej sięgnęłam po nią, zaciekawiona co przygotowała autorka, i zanurzyłam się w świecie złych aniołów.

Penryn i Raffe to bohaterowie z którymi się dosyć mocno zżyłam, więc kibicowałam im naprawdę mocno. Penryn staje się coraz silniejsza a także sławniejsza, nadal zrobi wszystko dla swoich najbliższych. Zarówno nią jak i Rafaelem targają uczuci, obydwoje wiedzą, że prawdopodobnie ich związek nie ma szans. Przez całą książkę zastanawiałam się jak autorka postąpi, czy zwiąże ich ze sobą czy może wręcz przeciwnie i jestem usatysfakcjonowana tym jak wszystko się potoczyło.

Pomimo dosyć nieciekawych wydarzeń, autorka znowu wplata w swoją historię elementy humoru, z których można się pośmiać, a to za sprawą samej Penryn i Rafaela i ich dialogów, a także zwariowanych bliźniaków Dee i Duma. Muszę przyznać, że Susan Ee miała kilka ciekawych pomysłów jak rozwinąć dalsze wydarzenia, czy to w walce ludzi z aniołami, czy w kreowaniu diabelskich postaci. Tym razem oprócz ziemi mamy możliwość zwiedzenia Otchłani, w której przebywają Upadli. Autorce udało się trzymać mnie w napięciu. Przez cały czas zastanawiałam się, jak postąpią bohaterowie, co się dalej stanie, czy uda się uratować resztki ludzkości. W książce pojawia się także dosyć dużo nawiązań do Biblii i Apokalipsy św. Jana, a pisarce udało się to fajnie wpleść w swoją historię.

Lekki język, ciekawe opisy i szybka akcja spowodowały, że „Penryn i Kres Dni” czytało mi się przyjemnie, a także szybko i nie zauważyłam nawet kiedy dotarłam do końca.

Trylogia Susan Ee przypadła mi niezmiernie do gustu. Autorce udało wykreować się ciekawy i przerażający świat, w którym ci dobrzy okazali się być tymi złymi. Każdy z tomów pochłaniałam i szkoda, że to już pożegnanie. Teraz mam nadzieję, że jak najszybciej uda się zekranizować „Angelfall”, bo przecież prawa autorskie zostały już wykupione. No i te okładki, które przyciągają wzrok. Polecam ją fanom książek postapokaliptycznych, a także tym co lubią czytać o aniołach i demonach.

http://magiczneksiazki.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 08 IX 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 171
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 29 lat
Z nami od: 08 II 2012

Recenzowana książka

Angelfall. Penryn i kres dni



Spektakularny finał bestsellerowej trylogii Susan Ee. Po brawurowej ucieczce z gniazda aniołów Penryn i Raffe muszą się ukrywać. Oboje za wszelką cenę chcą znaleźć lekarza, który potrafiłby odwrócić wynaturzone efekty operacji przeprowadzonych przez anioły na Raffem i siostrze Penryn. Ledwie zaczynają szukać wyjścia z sytuacji, Penryn odkrywa zaskakujący sekret z przeszłości Raffego, budząc jednoc...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 3)