Już osiemnastą powieścią kryminalną Agathy Christie z jaką zdążyłem się zapoznać jest "Kieszeń pełna żyta". Należy ona do cyklu "Panna Marple"
Pani Agatha zdążyła już nas przyzwyczaić do mnóstwa dialogów. Moim zdaniem stoją one na wysokim poziomie, odpowiednio charakteryzują bohaterów i jak zwykle są kluczem do zagadki morderstwa, tym razem potrójnego. Przyzwyczaja do swojej nietypowej jak na gatunek kryminał subtelności, braku agresji której we współczesnej literaturze nie tylko tego gatunku nie brakuje. Bohaterowie trochę odwrotnie niż w innych powieściach tej autorki muszą zarabiać pieniądze, bo nie posiadają odziedziczonego majątku, czy wysokich rent.
Akcja powieści toczy się szybko, mistrzyni kryminału blysnęła nutką humoru. A zagadka którą nam zadała jest bardzo trudna. Trochę nie podoba mi się zakończenie, to że nie ma pewności że zbrodniarz odpowie za trzy morderstwa. Pani Agata mówi nam dlaczego bogactwo nie daje szczęścia. Tłumaczy nam to opisując życie rodziny Fortesqu.
Nie będę rozwodził się nad akcją, zostawiam wam przyjemność jej odkrywania. Moim zdaniem ten kryminał zasluguje na wyższą średnią. Z czystym sumieniem stawiam więc 5,5/6
Tytuł oryginalny: A Pocket Full of Rye
Bogaty przedsiębiorca z londyńskiego City, właściciel wspaniałej rezydencji "Domek pod Cisami", ginie otruty jagodami cisa. Zbrodniarz nie poprzestaje jednak na jednym morderstwie. W żmudnym śledztwie inspektorów Scotland Yardu pomaga nieoceniona panna Marple.
Mary podeszła do okna, by zasłonić je kotarą. Wówczas dopiero odwróciła głowę i spojrzała w twarz...