Pierwszy tom trylogii "Kronik Tortallu" spodobał mi się na tyle, że z miłą chęcią sięgnęłam po kontynuację.
Od wydarzeń z "Klątwi opali" minęło półtora roku i Becca stała się pełnoprawnym psem. Ponownie bardzo zżyłam się z bohaterką i innymi postaciami z książki, również tymi nowymi. Widać, że Tamora Pierce była bardzo dokładna, gdy tworzyła wszystkich uczestników wydarzeń i oddała świetnie ich charakter, czy to osób walczących po stronie dobra czy tych złoczyńców.
Tym razem autorka skupia się bardziej na zagadce kryminalnej niż na magicznych mocach Rebecki, które schodzą na dalszy plan. Dosyć szybko dostajemy odpowiedź na pytanie, kto stoi za tymi wszystkimi sfałszowanymi monetami, ale trzeba było to jakoś udowodnić. Tamora Pierce potrafiła wywołać u mnie czasami szeroki uśmiech na twarzy – niektóre sceny były bardzo rozweselające. Lekkie pióro autorki sprawiło, że ponownie szybko wciągnęłam się w lekturę. Czas spędzony z nią wspominam miło, szkoda tylko, że nie ma przetłumaczonego tomu trzeciego.
Becca Cooper nie jest już szczenięciem – jest jednym z psów, pełnoprawnym członkiem Gwardii. Jej zadaniem jest strzec porządku w Corus. Jednak obowiązki psów nie ograniczają się tylko do patrolowania ulic. Nieoczekiwanie problemem stają się nie przestępcy, ale fałszywe monety, które zalewają miasto.
Becca i Goodwin wyruszają do Coynn, portowego miasta, skąd pochodzi fałszywe złoto. Tak, wśród szu...