Mimo wszystko...

Recenzja książki Mimo wszystko Wiktoria
Moja przygoda z twórczością Renaty Kosin rozpoczęła się w styczniu tego roku, kiedy to sięgnęłam po "Tajemnice Luizy Bein". Powieść wciągnęła mnie, zafascynowała i sprawiła, że kolejna polska pisarka dołączyła do grona moich ulubionych. Nie mogłam zatem nie poznać dalszych losów bohaterów i już w kwietniu przeczytałam "Kołysankę dla Rosalie" a teraz postanowiłam poznać historię od której wszystko się zaczęło, czyli debiutancką "Mimo wszystko Wiktoria". Jakie wywarła na mnie wrażenie? Oczywiście oprócz świetnej okładki z intrygującymi sukienkami w groszki...

Powieść skupia się przede wszystkim na pojęciu przyjaźni, bo któż nie marzy o takiej prawdziwej, bratniej duszy, która wraz z Tobą będzie się śmiała, płakała, wysłucha i pocieszy? Każdy chciałby mieć przyjaciela i choć nie zawsze jest on na wyciągnięcie ręki, bo mieszka daleko to dzisiejsze wynalazki znacznie ułatwiają kontakt, prawda? Dziękuję Ci, Przyjaciółko.

Poznajemy cztery przyjaciółki: Zuzannę, Michalinę, Gabrielę i Edytę. Autorka bardzo powoli zdradza nam szczegóły z ich życia. Delikatnie dozuje nam ich historie i odkrywa sekrety z przeszłości.
Zuzanna ma męża - Tadeusza, który intensywnie sprzeciwia się planowanemu przez żonę czterodniowemu wyjazdowi na obóz przetrwania w maju. Na co dzień Zuzka prowadzi sklepik z artykułami rękodzielniczymi oraz Dom Otwarty dla Pań, gdzie wielbicielki robótek ręcznych mogą spotykać się w babskim gronie i godzinami prowadzić dyskusje w miłym towarzystwie. Jakież zamieszanie wywoła pojawienie się w Domu Otwartym pana Filipa, który chce zapisać się na kurs frywolitkowy...
Pewne wydarzenia z przeszłości głównej bohaterki sprawiły, że nie może ona zostać matką (ale ma za to psa - Cynamona), co przyjęła do wiadomości, ale sprawia jej przykrość. Zuzkę wychowała pani Helenka, która nie jest jej prawdziwą matką a w domu spokojnej starości mieszka prawdziwa babcia Zuzanny. Co sprawiło takie zawirowania w jej życiu? I co chce jej wyznać kobieta, która pewnego dnia dzwoni z informacją, że jest dawną znajomą ojca Zuzy? Czy dojdzie do spotkania? Co wniesie ono do życia obu kobiet?

Michalina aktualnie pracuje w domu. Mąż, synowie i przyjaciółki trzymają ją pod kloszem, skaczą wokół niej i dbają jak tylko mogą o wszelakie jej potrzeby. Wciąż przywoływana jest przeszłość i coś, co sprawiło że Miśka nie pragnie dotyku męża, często źle się czuje i nikt nie chce, by zostawała sama w domu a tym bardziej z niego wychodziła. Co jest tego przyczyną? Jakie wydarzenia tak znacząco wpłynęły na życie Michaliny? Co się wydarzyło? Jaki udział w zachowaniu i samopoczuciu kobiety ma teściowa? By znaleźć odpowiedzi na te pytania, trzeba poczekać do samiutkiego końca. Tajemnica państwa Brunik jest najdłużej trzymaną w sekrecie przez autorkę. Ale warto czekać...

Gabryśka jest matką samotnie wychowującą nastoletnią córkę. Najpierw dowiedziałam się, że jest po rozwodzie, dopiero później, że Julka nie była jego dzieckiem. To osobna i całkiem ciekawa - z perspektywy czytelnika oczywiście - historia, czyli jak poczęła się Julia, gdzie, z kim i w jakich okolicznościach. Najciekawsze jest też podejście do całej sprawy przez prawdziwego ojca oraz relacje wciąż przyjacielsko łączące Gabrielę i Grzegorza (a nawet matkę jego córki z obecną rodziną). Teraz Gabi musi okiełznać jakoś swoje życie, pracę, zarezerwować czas dla przyjaciółek a i dorastająca córka potrafi nieźle namieszać matce w poukładanej codzienności (łącznie z kontaktami damsko-męskimi i brafitterką). Czy Gabriela znajdzie wreszcie mężczyznę, który da jej szczęście?

Edyta z kolei jest młodą matką, która została wyrzucona z pracy. Przyjaciółki radzą, by walczyła z pracodawcą, bo przecież obiecał zatrzymać stanowisko, młodych matek się nie wyrzuca i tak dalej... Ale to nie takie proste a i po takim czasie siedzenia w domu z dzieckiem nie jest łatwo znaleźć coś nowego. Los jednak stawia na drodze Edyty kogoś, kto nieświadomie najpierw ją skrzywdził a teraz pomoże. O kim mowa? Jaką rolę odegra ta osoba w życiu tej szalonej czwórki? Czy zagości na dłużej w sylwestrowych spotkaniach w Domu Otwartym?

Bogactwo bohaterów, różnorodność ich charakterów oraz życiowych zdarzeń powodują, że nie można się od książki oderwać. Bardzo chciałam dowiedzieć się czy Edyta znajdzie pracę, czy Gabryśka znajdzie miłość życia jednocześnie radząc sobie z początkiem "bycia kobietą" Julki. Co ukrywa Michalina i czy Zuzka pojedzie na survival... Jaką sprawę ma do Zuzanny tajemnicza kobieta z Wrocławia, kim są Emilka wspomniana u Bruników oraz mała dziewczynka z okładki i dlaczego Marianna woli mieszkać z dala od wnuczki? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie już w powieści. Ja dobrze bawiłam się oczekując na wyjaśnienie kolejnych tajemnic.

Przyznaję, że początkowo powieść mnie nużyła. Nie działo się zbyt wiele, nie mogłam się odnaleźć wśród bohaterek, kto jest kim, czyj mąż ma jak na imię. Sporo było tajemnic, niedopowiedzeń, urwanych wątków, zatajonych faktów z przeszłości - choć to wszystko miało swój cel - powolne odkrywanie kart, czyli smakowity deser z genialną końcówką - wręcz wisienką w likierze na tym literackim torcie. Jednak to właśnie te zabiegi sprawiły, że uważam książkę za świetną. Poruszyły mnie opisane tutaj problemy, tak zwyczajne jak nasze życie. Niby szalone bohaterki, mające zwariowane pomysły, ale jednocześnie kobiety twardo stąpające po ziemi, bowiem każda z nich boryka się ze swoimi problemami. Niejedna spośród nas, Ty, ja czy może ona ma takie same...

Powieść jest debiutem a wiadomo, że z czasem warsztat pisarza jest lepszy, bardziej dopracowany, wymuskany i dopieszczony. Owszem, moje wcześniejsze spotkania z twórczością Renaty Kosin były obfitsze w emocje i napięcie, ale to ze względu na charakter tych książek, bardziej przygodowy, sensacyjny nawet chwilami. "Mimo wszystko Wiktoria" jest typową obyczajówką, która ma pozwolić kobietom się odprężyć, przenieść do innego świata, zapomnieć o swoich problemach, by przeżyć historie innych osób i ich trudności dnia codziennego. Nie oceniam tej powieści gorzej ze względu na to, że jest debiutem. Uważam wręcz, że jest bardzo udanym wejściem pisarki na polski rynek wydawniczy. Właściwie to nie mam do czego się "przyczepić" (jedynym minusem jest dla mnie początek, ale o tym już pisałam), bowiem znalazłam tutaj humor, płynne przechodzenie pomiędzy poszczególnymi wątkami, które nie mieszają czytelnikowi w głowie, dobre dialogi, typowo babskie podejście do życia (choć i mężczyzn tu nie brak). Autorka poprzez wprowadzenie licznych smaków i zapachów uzyskała też ciekawy klimat powieści.


Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 06 VIII 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 306
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Mimo wszystko Wiktoria



Kobiety są jak koronki – piekne, kruche, delikatne... a jednak znacznie mocniejsze, niż można sądzić. Ze szczęściem jest jak z układanką – czasem pozornie niepasujące elementy wystarczy tylko odpowiednio poprzekładać. Życie każdej kobiety to ciągle poszukiwanie kolejnych części tej układanki – spokojnego domu, szczęśliwej rodziny, satysfakcjonującej pracy, możliwości rozwijania swoich pasji oraz...

Ocena czytelników: 4.75 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0