Bez walki nie ma zwycięstwa

Recenzja książki Ścieżka ocalenia
Pierwszy tom debiutanckiej serii „Antilia" Ewy Seno zrobił na mnie pozytywne wrażenie. I choć miałam kilka zastrzeżeń do głównej bohaterki, pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, a samo zakończenie dało mi nadzieję na ciekawe doświadczenia podczas lektury kolejnych części cyklu. Niestety, drugie spotkanie z Niną i jej przyjaciółmi bardzo mnie rozczarowało, ale mimo to postanowiłam poznać zakończenie tej historii i sięgnęłam po tom trzeci - „Ścieżka ocalenia”.

Nina Keler w wieku osiemnastu lat straciła najbliższe osoby i dowiedziała się, że jej dotychczasowe życie było kłamstwem. Okazało się, że nie jest przeciętną nastolatką, lecz królewną z rodu Mendelaview zamieszkującego planetę Mandora. Wkraczając na ścieżkę własnego przeznaczenia nie zdawała sobie sprawy jak trudnej misji podjęła się i jak wiele błędów popełni. I choć udało się jej poskromić zło, przypłaciła to utratą ukochanej osoby i przypieczętowała los swojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Dlatego dziś stoi przed trudnym wyborem, gdzie na jednym końcu szali leży przyszłość całego Wszechświata, a na drugiej jej syn. Ale czy dziewczyna wybierze właściwie i czy starczy jej sił by wytrwać w swoim postanowieniu?


Podobnie jak w poprzednich tomach cyklu czytelnik od pierwszych stron wpada w wir wydarzeń i do ostatniej strony nie ma chwili wytchnienia. Dzieje się dużo, choć tempo akcji spada, ale dzięki temu bohaterowie mają czas na dopuszczenie do głosu swoich uczuć. Nina z zagubionej i infantylnej nastolatki zmienia się w dojrzałą kobietę, która wie czego chce i nie boi się o to walczyć. Jej relacje z ukochanym Nickiem nie są może najcieplejsze, ale akceptuje i rozumie jego postawę. Poza tym w jej sytuacji złamane serce to najmniejszy problem, choć autorka na każdym kroku przypomina, że dziewczyna nie mogła postąpić inaczej i stała się ofiarą płacącą najwyższą cenę za życie przyjaciół. Denerwowało mnie trochę to ciągłe wychwalanie jej dobroci, ufności, skłonności do poświęceń i użalanie nad jej ciężkim losem. I mimo progresu jaki zrobiła na płaszczyźnie własnego charakteru nie przekonała mnie do siebie i nie wzbudziła mojej sympatii. Nadal twierdzę, że słodka z niej królewna, ale do królowej jeszcze jej daleko.

Ewa Seno zadbała by czytelnikowi nie zabrakło wrażeń i emocji, bo podczas lektury trudno narzekać na brak zaskoczenia czy zwrotów akcji, ale byłoby znacznie ciekawiej gdyby nie ułatwiała życia bohaterom podając im na tacy wszystko, co niezbędne. Magiczne zdolności, artefakty czy sposoby rozwiązania problemów znów pojawiają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zastanawiam się więc, po co komplikować życie bohaterów, by za moment wyciągać ich z opresji. Podobnie jest z zakończeniem, które wprawiło mnie w osłupienie, siedziałam z otwartą buzią, a wyraz niedowierzania jeszcze długo nie schodził z mojej twarzy i niestety nie było to pozytywne zaskoczenie.

W moim odczuciu seria „Antilia" mimo ogromnego potencjału i możliwości kreacji przedstawionego świata wypada przeciętnie. Historia niewątpliwie jest porywająca, ale kiedy zawodzą bohaterowie, a ich brak charakteru zostaje przysłonięty warstwą lukru to robi się mdło. To jedna z tych powieści, które przyjemnie się czyta, ale po zamknięciu książki szybko ulatnia się z pamięci, nic po sobie nie zostawiając.
0 0
Dodał:
Dodano: 05 VIII 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 133
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Agnieszka
Wiek: 48 lat
Z nami od: 14 VIII 2013

Recenzowana książka

Ścieżka ocalenia



Nina jeszcze całkiem niedawno była zwykłą nastolatką. Chodziła do szkoły i na imprezy, a dorosłość postrzegała jako możliwość wyzwolenia się spod kontroli ojca. Wszystko jednak zmieniło się, gdy jako księżniczka Antilia musiała w ekspresowym tempie dojrzeć i poznać tajniki kompletnie obcego dla niej świata, by stawić czoła złu, zagrażającemu planecie, z której pochodzi – Mandorze, i całemu Wszechś...

Ocena czytelników: 3.75 (głosów: 2)