Książka bazuje na blogu autora, jednakże tutaj nie ma chronologii związanej z datami, tylko bardzo luźna, związana z porami roku. Chronologię wyprzedza jeszcze cały cykl spotkań Pawła z niejakim Teodorem, szalonym producentem filmowym, obiecującym autorowi złote góry i bez przerwy zmieniającym koncepcję ewentualnego serialu. Teodor swoje wymagania uzależnia od mody panującej rzekomo wśród telewidzów, tym samym inspiruje Wawrzyńca do rozmaitych modyfikacji i uatrakcyjniania zapisków.
Zapiski Wawrzyńca obejmują jego codzienne życie, wydarzenia dotyczące jego, jego MŻonki, dzieci – Dziedzica i Potomki, najbliższej rodziny oraz przyjaciół. Możemy przeczytać właściwie o każdym aspekcie ich życia – inicjacji przedszkolnej Dziedzica, uzależnieniu Potomki od bajek (”Jakum?”), zachwycie MŻonki zajęciami tanecznymi, trudnościach rodzicielskich związanych z prowadzenia w miarę spokojnego życia z dwójką aktywnych dzieci, o braku Grecji w Grecji, odpowiedziach na milion pytań oraz spełnianiu tysięcy różnorakich próśb. Generalnie o “typowym” życiu rodziny z małymi dziećmi.
Opowieść jednak pełna jest humoru. I nie tylko humoru w sensie obśmiewania innych, ale również humoru dotyczącego samego siebie. Humoru sytuacyjnego i społecznego. Autor używa również rozmaitych form w celu uatrakcyjnienia materiału – np. podróży w czasie, form poetyckich, recenzji, ogłoszeń. Stara się również różnicować język wypowiedzi Dziedzica i Potomki, co dodaje dodatkowej porcji śmiechu.
Książka przypadła mi do gustu, pośmiałam się przy niej i zrelaksowałam. Może trafiła na dobry moment (niezmiernie stresujące ostatnie 10 dni) i dlatego tak mi się podobała, że potrafiła odciągnąć me myśli od zmartwień? Nie wiem, w każdym bądź razie pochichotałam sobie, polubiłam całą rodzinkę i właściwie nie miałabym nic przeciwko temu, by za rok czy dwa przeczytać kolejną część
(Recenzję umieściłam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com/2009/10/03/ballada-o-chaosiku...