Gdy wzięłam te książkę pierwszy raz do ręki pomyślałam, że mam do czynienia z kolejną, dość przewidywalną powieścią paranormal romance po którą sięgnę, gdy będę się nudzić. Jednak już po kilku zdaniach wiedziałam, że się myliłam i nie będę w stanie odłożyć jej na półkę do póki nie poznam dalszych losów Riley Janson.
Akcja powieści Keri Arthur rozgrywa się w bliżej nie określonej przyszłości. Wszyscy wiedzą już, że po Ziemi chodzą takie stworzenia jak wampiry, wilkołaki... i chociaż trudno im ze sobą żyć, jak na razie dają sobie radę. Główną bohaterka książki jest Riley Jonson, która tak jak jej brat bliźniak Rhoan, nie jest ani zwykłym wampirem, ani wilkołakiem, tylko połączeniem tych dwóch ras - dhampirem. Oboje pracuja także w Departamencie Innych Ras w Melbourne, on jest Strażnikiem, a ona za wszelką cenę nie chce nim zostać.
I tak toczy się jej życie, do czasu gdy na progu swojego mieszkania spotyka niezwykle przystojnego i nagiego wampira Quinna, który jak na złość chce się spotkać z jej porwanym bratem bliźniakiem.
Akcje książki rozpoczyna się tydzień przed pełnią księżyca, to dla wilkołaków, takich jak Riley, czas gdy główną rzeczą na jaką mają ochotę jest seks. Powieść Keri Arthur jest nim przesycona, jednak ta Australijska pisarka bardzo dobrze poradziła sobie z tym tematem, te liczne sceny nie wzbudzają takiego zażenowania jak w niektórych książkach które miałam przyjemność lub nieprzyjemność przeczytać.
Od razu po przeczytaniu tej książki odniosłam wrażenie, że ma ona same zalety:
- okładka zwraca na siebie uwagę i zachęca do przeczytania,
- opis na okładce sprawia, że mamy ochotę poznać losy niezwykłej Riley i tajemniczego wampira Quinna,
- świat stworzony przez autorkę jest niesamowity tak jak pozostali bohaterowie pojawiający się między stronami powieści,
- fabuła jest dopracowana pod każdym względem, autorka koncentruje się na losach głównej bohaterki i nie wprowadza wielu wątków pobocznych,
- akcja toczy się szybko i nie przerywają jej długie opisy krajobrazu ani nic z tych rzeczy,
- książkę pochłonęłam w dwa dni, a to znaczy, że na prawdę mnie wciągnęła, bo niektóre rozpoczęte pozycje stoją na mojej półce od kilku miesięcy i na razie nie mam zamiaru po nie sięgać,
- w książce pojawia się wiele scen erotycznych (niemal w każdym rozdziale) jednak zdecydowanie można je zaliczyć jako plus dla tej historii,
- kolejnym i ostatnim, przytoczonym przeze mnie, plusem jest zakończenie, którego oczywiście Wam nie zdradzę ale powiem, że jest wielkim zaskoczeniem.
Jedyną mini wadką jest fakt,że autorka postanowiła rozciągnąć losy Riley Jonson na dziewięć tomów, więc aby poznać zakończenie całej historii będziemy musieli trochę poczekać. Na półce czeka już na mnie druga część pt. "Całując grzech" po którą wkrótce sięgnę.
Książkę polecam wszystkim, trochę starszym, miłośnikom paranormal romance i urban fantasy. Jeśli nudzą Was licealne miłostki i wstydliwe, niepewne siebie dziewczyny sięgnijcie po Wschodzący księżyc.
Więcej recenzji na mundo-de-libro.blogspot.com