Wielkimi krokami zbliża się data premiery ekranizacji "Papierowych miast" Johna Greena. Postanowiłam z tej okazji sięgnąć po ową powieść i przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście historia Margo i Quentina jest niesamowitą i doskonale napisaną książką. Otóż jest! To jedna z dwóch książek Johna Greena, które dołączyły do grona moich ulubionych (o drugiej jeszcze nie pisałam).
Gdy Quentin i Margo byli dziećmi znaleźli pod drzewem martwego mężczyznę. Było to dla nich ogromne przeżycie, jednak od tego przerażającego momentu zaczęli się od siebie oddalać, powoli ograniczając kontakt między sobą. Teraz Margo jest jedną z najbardziej podziwianych dziewczyn w szkole, a jej przygody zna każdy uczeń. Quentin natomiast pozostał w sferze szarej obojętności ludzi, których na co dzień nikt nie zauważa. Pewnego dnia Margo budzi Q w środku nocy i zabiera go na fascynującą przygodę. Na drugi dzień znika. Quentin postanawia odnaleźć Margo, podąża więc za wskazówkami, rozumiejąc po drodze, jak ważna jest dla niego ta dziewczyna z sąsiedztwa.
Nie podoba mi się sposób pisania Johna Greena. Jest on na tyle charakterystyczny, że zapada głęboko w pamięć i każde kolejne spotkanie z tym autorem, jeszcze bardziej uwydatnia jego styl. "Papierowe miasta" od strony technicznej pisane są w podobny sposób, co "19 razy Katherine" czy "Gwiazd naszych wina", tutaj jednak autor postanowił bardziej skupić się na dojrzałości głównych bohaterów. W związku z tym zmieniły się nie tylko dialogi, ale i sposób opisywania rzeczywistości. Innymi słowy, historia jest bardziej przystępna w odbiorze, a co za tym idzie nie była też dla mnie tak bardzo irytująca jak poprzednie.
Największym atutem książki jest złożoność postaci. Green pisze z przesłaniem, ważnym morałem, o którego istnieniu każdy z nas powinien zdawać sobie sprawę. Jego historia idealnie oddaje wszelkie psychologiczne aspekty. Bohaterowie są realistyczni, autor nawet nie stara się ich w jakikolwiek sposób przerysowywać - to normalni ludzie, którzy mają zarówno swoje wady jak i zalety. Żaden z nich nie jest idealny.
Jestem wielką fanką kryminałów i byłam mile zaskoczona, gdy odkryłam, że "Papierowe miasta" są swego rodzaju mini powieścią detektywistyczną. Możemy razem z Quentinem szukać wskazówek, wymyślać skomplikowane teorie, zastanawiać się, co się stało z Margo i jak ją odnaleźć. W połączeniu z niezwykle mądrym przesłaniem powieści, wątek detektywistyczny sprawdza się wspaniale. Sprawia, że niezwykle istotne i czasem smutne tematy, które autor dostarcza nam do przemyśleń, stają się troszkę mniej depresyjne. Przeplatanie się tych elementów sprawia, że cały utwór zyskuje lekkość i świeżość.
Podsumowując "Papierowe miasta" jest doskonałą powieścią, do przeczytania zwłaszcza teraz, w okresie wakacyjnym, w momencie wyborów dotyczących przyszłości. Poruszany w niej zarówno temat podróży, jak i zmian doskonale umili Wam czas i poruszy serca. Nie mogę doczekać się obejrzenia ekranizacji. Polecam!
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com