„Życie jest jak pory roku, dziecinko – powiedziała mi kiedyś babunia. – Ma swoją wiosnę i swoje lato, i trza się cieszyć każdą wiosenną chwilką, bo nic nie jest wiecznie ładne, młode i świeże, nic, moje dziecko. Mróz ścina ludzi, tak jak ścina ziemię”.
"Upadłe serca" to już trzeci tom sagi opowiadającej o życiu Heaven Leigh Casteel. Czy ten tom urzekł mnie i zaciekawił?
Heaven w tym tomie zaczęła mnie irytować poprzez swoje zachowanie. Niby chciała odciąć się od swojej mrocznej przeszłości, ale postępowała dokładnie tak samo jak Luke Casteel, miała pretensje do swojego męża o zdradę, a sama robiła to samo (czysta hipokryzja). Wykorzystywała swoją nową pozycję społeczną i pieniądze, aby uzyskać to co chciała najbardziej. Autorka wyraźnie próbowała podkreślić dobroć Heaven, na tle innych bohaterów, a zwłaszcza jej przyrodniej siostry Fanny, ale nie za bardzo przez to się jej udawało. Autorka świetnie oddaje szaleństwo (chyba można to tak nazwać) Fanny.
„, mawiała babunia. Zło jest jak głaz toczący się z góry, z każdą chwilą nabierający szybkości i mocy. Jeśli nie zatrzyma się go w porę, pozostaje już tylko czekać, aż rozpędzony zmiażdży wszystko, co znajdzie się na jego drodze.”
Książka nie zaczyna się zbyt ciekawie jednak środek i końcówka bym nadrabiają. Szkoda, że autorka co bardziej interesujące wątki szybko kończy. Pojawiają się momenty, które aż chce się czytać i nie wiadomo co się stanie, a także takie, które łatwo przewidzieć (ich, na szczęście, jest o wiele, wiele mniej). Jak już się myślało, że wszystko się uspokoi (bo ileż może znieść jedna osoba) to okazywało się, iż to dopiero początek. Książka o tym jak ważna jest prawda i jak potrafi ona wyzwolić. Jestem ciekawa kolejnego tomu, chociaż troszeczkę zaspojlerowałam sobie, co będzie się tam działo.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/