Sharak Ka, czyli wielka wojna z demonami, zbliża się nieubłaganie, lecz... ludzkość ma pewien problem. Bo oto ten, którego zwą Malowanym Człowiekiem, oraz ten, o którym mówią "demon pustyni" - dwaj potencjalni Wybawiciele - wreszcie starli się ze sobą... i zniknęli. Ot, tak.
Teraz wśród Krasjan i Thesańczyków panuje spore poruszenie całą sytuacją. Tron z Czaszek stoi pusty i wielu ostrzy sobie na niego zęby (i włócznie); w Lennie Everama wybucha bunt
chin; Zakątek jest przeludniony; upada Lakton. W całym chaosie jeden element pozostaje niezmienny - demony atakują co noc. Są o wiele silniejsze niż zwykle. Nadchodzi Nów, podczas którego książęta
alagai przybywają do Słońca Anocha, by sprofanować szczątki przodków Jardira oraz samego Kajiego. Ludzie jednak się nie poddają i wciąż walczą z prawdziwym wrogiem. A nawet łączą siły i próbują za wszelką cenę znaleźć sposób na zwycięstwo w tej wojnie.
Nikt nie wie, że Jardir i Arlen żyją i zamierzają ruszyć za samym
Alagai Ka w Otchłań, do gniazda Królowej... Nikt oprócz Renny, wybranki serca Naznaczonego...
W końcu doczekałam się kontynuacji jednego z moich najulubieńszych cykli fantasy. Choć w tym tomie zmienili tłumacza (a szkoda, bo tłumaczenie Marcina Mortki było najlepsze), to nadal jestem zadowolona z lektury i nadal kocham i ubóstwiam
Cykl Demoniczny. Peter V. Brett ma niesamowicie lekkie pióro i jest kolejnym czarodziejem, który przy pomocy słów zabiera nas na wspaniałą, zapierającą dech w piersiach, niezapomnianą przygodę.
Jedynym minusem cyklu jest to, że każdy tom podzielono na dwie księgi i trzeba długo na nie czekać. Aczkolwiek to już wina wyłącznie Fabryki Słów, którą powoli zaczynam darzyć antypatią.
Poza tym nie dostrzegam innych wad. Teraz pozostaje czekać do 16 października 2015 na drugą księgę
Tronu z Czaszek, a potem na ostatnią część.
Co się będę rozpisywać - gorąco polecam cały cykl, WSZYSTKIM!