„Pandemia” - czytając sam tytuł przechodzą nas ciarki. I słusznie. Powieść Jany Wagner, utalentowanej rosyjskiej pisarki, to gatunek mieszany – nieco thrillera i postapokalipsy. W dodatku świetnie skonstruowanej. Historia tutaj zawarta to istny rarytas dla fanów gatunków – jest w niej wszystko, co najbardziej w nich kochamy: spora dawka mrożących krew w żyłach emocji, chaos, czarny scenariusz jutra, duża ilość niewiadomych… Żadnej przypadkowej sielanki, ciągła walka, niepewny koniec. I można by tak wymieniać bez końca, ale warto podsumować ją krótko: to naprawdę dobra powieść, od której nie sposób się oderwać. Nawet podczas apokalipsy…
Wybuch nieznanej dotąd choroby nie daje nadziei na przyszłość – nie istnieje żadna szczepionka, nie zwalczają ją żadne leki…Społeczeństwo popada w ruinę, ludzie w panice próbują ratować siebie i swoje rodziny. Tylko na siebie mogą teraz liczyć… Jedną z uciekinierek przed zarazą jest Anna, która wraz z rodziną wyrusza w daleką drogę w nadziei, że uda im się ocaleć. Nic nie jest proste, kiedy brakuje wszystkiego – żywności, paliwa, ciepła. W dodatku choroba szerzy się w zastraszającym tempie, ciągle stawiając podróżnym przeszkody. Dodatkowym obciążeniem dla Anny jest konflikt z byłą żoną Sieroży, jej partnera, która również dołączyła do uciekinierów. Kobieta musi poradzić sobie nie tylko ze strachem, ale również zazdrością…
Z pewnością to jeden z tych tytułów, o których myślimy: „wow, to było coś!”. Jana Wagner stworzyła niebywale doskonałą historię, w której na każdym kroku coś nas elektryzuje. Postapokaliptyczne historie bywają naprawdę intrygujące, jednak „Pandemia” to istna bomba niespodzianek i ponurej fabuły, która sprawia, że mamy gęsią skórkę za każdym razem, kiedy coś się dzieje. A dzieje się, oj dzieje! Od samego początku autorka funduje nam niezłą jazdę – wybuch epidemii nieznanej dotąd choroby, chaos, panika, zamykanie granic, próba ratunku bliskich… Z tych oto momentów tworzą się kolejne: planowanie ucieczki, podróż do odległego miejsca, napotykane wciąż przeszkody, konflikty międzyludzkie. Przez całą powieść ciągle coś się dzieje, nie ma miejsca na krótkie przystanki, a jeśli już, to po chwili znów akcja dostaje rozpędu. Książka dzięki temu jest niebywale dynamiczna i wciągająca. Taka, jaka powinna być.
„Pandemia” to również powieść drogi, bowiem większość akcji stanowi ucieczka głównych bohaterów. Ich podróż staje się tematem numer jeden, czytelnik śledzi każdy ich krok z ogromną ciekawością, bowiem autorka zafundowała mu iście bogaty zestaw problemów i przeszkód, jakie napotykają bohaterowie. Nie ma zmiłuj, wciąż pojawiają się jak grzyby po deszczu; mnogość okrucieństwa i czarnych scenariuszy może być lekko przytłaczający, jednak nie tutaj. Wagner stworzyła ten obraz po mistrzowsku, kreując go niebywale realnie. Między fikcją a rzeczywistością widnieje naprawdę cienka linia, dlatego powieść wydaje się być bardziej prawdziwa z każdym kolejnym wątkiem. Czyta się ją jak naprawdę świetny dreszczowiec, wizje, jaki budzi w głowie czytelnika, są mroczne i niepokojące, a jednak tak intrygujące, że pragnie więcej. I jeszcze więcej i więcej tak dobrych lektur.
Istotnym faktem jest również to, że autorka nie koloryzowała, nie dodawała żadnych udziwnień, które z pewnością zepsułyby efekt. Przez całą powieść trzyma się szarej wizji, która ma na celu wywołać w czytelniku emocje. Najróżniejsze emocje. Ponadto zaserwowała ciekawy koniec, który pozostawia nam pole do własnej interpretacji: czy na pewno im się uda? co będzie dalej? jak potoczą się ich losy? co z chorobą? ale że to już koniec? Niby tak, a jednak czujemy lekki niedosyt pomieszany dla kontrastu ze satysfakcją. Dawno nie czułam czegoś takiego po skończeniu lektury…
Nie ma co do tego wątpliwości - „Pandemia” to fantastyczna opowieść, w której próżno szukać wad. Wciąga, hipnotyzuje, wstrząsa do głębi. Pokazuje to, co może stać się kiedyś – chociaż mamy świadomość, że to fikcja, czujemy jej prawdziwość. Autorka opowiedziała tę historię w sposób mistrzowski – od początku zaintrygowała i do samego końca trzymała w napięciu. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości nikt nie wpadnie na to, aby ją zekranizować. Niektóre książki zasługują bowiem na to, aby pozostać w takim stanie, jakim stworzył je ich autor. Czy polecam? Oczywiście. Całym sercem.
Źródło:
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/