Bogowie powrócili i nie jest to wcale dobra wiadomość, ponieważ zaczęli robić dokładnie to, co przerwali po wojnie trojańskiej, jednak w o wiele bardziej agresywny sposób. Zagrażając życiu niewinnych śmiertelników manifestują swoją władzę nad żywiołami oraz porywają, gwałcą, a potem zabijają młode kobiety…
Zbliża się spotkanie wszystkich Domów, które nie miało miejsca od kilku tysięcy lat. Zapowiada się niebezpieczna rozgrywka, gdyż chwilowy sojusz jest kruchy , a powstały problem wcale nie mobilizuje półbogów do połączenia sił i stawienia czoła bogom. Helena dzięki związaniu krwią z Lucasem oraz Orionem zyskuje nowe umiejętności oraz okrywa zdumiewające prawdy, które mogą brutalnie zniszczyć nadzieje kilkudziesięciu pokoleń półbogów… Jednak Helena nie toczy bojów tylko z realnymi przeciwnikami. W głębi serca musi zdecydować się, co zrobić ze swoją zakazaną miłością do Lucasa i zdecydowanie nieprzyjacielskim uczuciem, którym darzy Oriona…
Nie można zaprzeczyć, że książki z gatunku paranormalnego romansu mają kilka mankamentów, których nie da się przeoczyć i z czasem coraz trudniej przymykać na nie oczy. Zazwyczaj pojawia się drugi facet(nie pamiętam, kiedy ostatnio były dwie dziewczyny i tylko jeden chłopak), choć dosłownie od pierwszej strony pierwszego tomu już wiadomo z kim ostatecznie będzie bohaterka. Jakbym się o to zakładała, to pewnie zbiłabym już miliony. Z powodu tej schematyczności oraz faktu, że niektórym autorom udaje się stworzyć aż dwóch idealnych facetów i potem sama mam rozterki, którego chętniej bym widziała z bohaterką, mam już lekką niechęć do książek tego typu, choć szczerze muszę powiedzieć, że wiele serii paranormal romance po prostu uwielbiam, w tym właśnie „Spętanych przez bogów”.
‘Kolejne wcielania odnajdywały siebie nawzajem, jednak to nie miłość była im przeznaczona, choć jej pragnęli…’
Uczucie, które stworzyła autorka pomiędzy głównymi bohaterami jest porażające. To coś więcej niż zakochanie, czy pożądanie. To jest prawdziwa miłość, czego nie można powiedzieć o wielu związkach w paranormalnych romansach, gdzie uczucie pojawiające się między bohaterami zbyt często mylnie jest nazywane miłością, choć niestety nią nie jest. Tutaj jest inaczej, dlatego tak bardzo zauroczyła mnie historia Heleny, której los od zawsze był przesądzony... Wątek romantyczny został poprowadzony więc według mnie świetnie, ale i tak mam kilka zastrzeżeń. Oczywiście z powodu faktu, że nikt z bohaterów nie potrafi odjąć dwóch dwucyfrowych liczb od siebie oraz tego, że jednak mamy tego drugiego męskiego bohatera, którego lubię równie mocno, co Lucasa.
Naprawdę polubiłam prawie wszystkich bohaterów, którzy obdarzeni różnymi cechami charakteru oraz oczywiście mocami są nie do pomylenia, więc ciężko było mi się z nimi pożegnać, choć Josephine Angelini nie odpuściła sobie typowo ‘amerykańskiego happy endu’ miłosnego związanego z większością postaci. Trzeba zwrócić uwagę, że autorce udało się stworzyć główną bohaterkę, która nie wyzwala w czytelniku morderczych instynktów, ale empatię i sympatię. Nie mogę też narzekać na męskich bohaterów. Lucas i Orion są całkowicie różni, ale można zrozumieć, dlaczego Helena zapała do nich uczuciem. Nie są idealni, właściwie żaden z bohaterów nie jest wyidealizowany, ponieważ mimo niezwykłych umiejętności są oni wciąż ludźmi, a ludzie popełniają błędy, niektóre tragiczne w skutkach.
Josephine Angelini miała naprawdę świetny pomysł na poprowadzenie fabuły, która momentalnie, niczym mityczny Kraken zatapiający swoimi mackami statki, oplata umysł i pochłania czytelnika na długie godziny. Autorka zostawiła sobie otwartą furtkę, więc gdyby chciała powrócić do serii w przyszłości ma przynajmniej dwa wątki, które można znakomicie rozwinąć, a ja nie miałabym nic przeciwko, ponieważ mnie zauroczył ten magiczny świat, który Josephine Angelini wykreowała. Może to z powodu mojego zamiłowania do mitologii, ale według mnie nie można narzucić autorce, że jej wizja, w której współczesny świat XXI wieku egzystuje na równi z mitologicznym, jest niedopracowana czy nieciekawa. Przeciwnie! Same opisy są równie fascynujące, co problemy, z którymi stykają się bohaterowie powieści. W trzecim tomie fabuła wciąż zaskakuje nagłymi zwrotami akcji oraz niespodziewanymi rozwiązaniami. Przyznam, że tylko raz i to bezbłędnie udało mi się odgadnąć zagadkę, jaką autorka wymyśliła, ale poza tym zakończenie było dla mnie wielkim słodko-gorzkim zaskoczeniem. Dodatkowym czynnikiem umilającym lekturę był lekko melancholijny nastrój, który wbrew pozorom nie jest męczący, czy przytłaczający. Wszystkie książki w tej serii mają dzięki temu niepowtarzalny klimat, który zawsze będzie mi się kojarzył z tą właśnie autorką.
‘Zdrada najbardziej boli, gdy dopuszczają się jej osoby, które kochamy i im ufamy.’
„Bunt bogini” to niesamowicie dobre zakończenie świetnej trylogii, którą uwielbiam przede wszystkim za wątek miłosny, niezapominany melancholijny klimat oraz wszystkie mitologiczne elementy. Według mnie seria „Spętani przez bogów” należy do tej lepszej części książek, których autorzy opierają się na znanych mitologiach i jest godna polecenia dla wszystkich osób uwielbiających książki, w których mityczne i współczesne historie tworzą niezapomnianą całość.
Cała trylogia porwała mnie podobnie jak Trylogia Czasu i trafiła na pierwsze miejsce na mojej półce z książkami.
Ogólna ocena trylogii? 10/10