Każde nasze działanie jest jak kamień rzucony w wodę, nigdy nie wiadomo gdzie sięgną kręgi przez niego wytworzone. Rzadko kto myśli o konsekwencjach swych czynów, zresztą czasem przewidzieć je niezwykle trudno, bywa i tak, że dopiero po latach skutki są widoczne. Autorzy mogą być nawet nieświadomi, iż za ich sprawą został zmieniony czyjś los ...
Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, nikt w takim przypadku nie pomoże w śledztwie, tropów więc trzeba szukać gdzie indziej. Komisarz Krugły dawno już nie kierował dochodzeniem, w którym od początku jest więcej znaków zapytania niż jakichkolwiek śladów. Dwoje ludzi zostało pozbawionych życia, sprawca jakby rozpłynął się w powietrzu, a jedynym tropem jest modus operandi mordercy - na razie niezrozumiały. Ofiary łączy osoba starosty pewnej niewielkiej miejscowości niedaleko Szczecina, ale czy ma to związek z ich śmiercią? Na pewno trzeba sprawdzić ten wątek, jak i kilka innych. Dokąd one zaprowadzą komisarza i jego zespół? Rozwiązanie wydaje się już na wyciągnięcie ręki gdy zamordowana zostaje kolejna osoba. Tym razem nie ma już wątpliwości, że za zbrodniami stoi seryjny zabójca, który w każdej chwili może zaatakować po raz kolejny. Jakie są jego motywy? Może profil psychologiczny da przełom w śledztwie? Jak na razie Krugły wraz ze swymi ludźmi wciąż nie posuwa się do przodu, a zwierzchnicy żądają efektów, których jak nie było tak nie ma. Jeżeli odpowiedzi nie daje teraźniejszość to może trzeba poszukać w przeszłości? Morderca wciąż jest kilka kroków przed ekipą dochodzeniową i dobrze zakamuflował swoją tożsamość. Wiadomo, iż zrobił wszystko by nikt go nie rozpoznał, lecz policjanci zaangażowani w śledztwo nie zamierzają się tak szybko poddać. Nawet nikły ślad daje impuls do dalszych poszukiwań. Czyżby morderca popełnił błąd?
Czasem chwila wystarczy by runął człowiekowi świat na głowę, potem nic nie jest takie jak było wcześniej. Bezpieczeństwo i beztroska zostają zastąpione przez strach i niepewność, zaufanie jest raz za razem niszczone, aż w końcu przychodzi moment, gdy wszystko stawia się na jedną kartę ... Możliwości odwrotu już nie ma, gdy raz się wkroczy na drogę oszustwa nie można z niej zejść. Nic nie przechodzi bez echa, czasem okazuje się, że nawet po latach można je usłyszeć. Jednak źródło bywa już dawno zapomniane, lecz to czemu dało początek dalej sączy swoj jad ...
Dwa plany czasowe, seryjny morderca, uparty komisarz i tragedia, jaka zapoczątkowała zbrodniczą drogę życiową. "Rykoszet" Marka Stelara to kryminał z gatunku tych, od których trudno się oderwać, z zakończeniem nie tylko zaskakującym, lecz okazującym się mieć drugie dno. Polska rzeczywistość obecna i przeszła, okazuje się świetnym materiałem na historię w jakiej nie brakuje dramatyzmu oraz tajemnicy. Stanowi również świetne pole do popisu dla autora umiejącego wykorzystać historyczne realia by zbudować punkt wyjścia dla całej fabuły oraz jednocześnie wykreować sylwetki bohaterów - niejednoznacznych i skrywających sekrety. Nie po raz pierwszy okazało się, że polski kryminał ma się świetnie i nie ustępuje w niczym zagranicznym sensacyjnym historiom!