To już ostatnia część trylogii "Długa Ziemia". Po "Długiego Marsa" musiałam sięgnąć, bo chciałam wiedzieć, co będzie się dalej działo po erupcji Yellowstone, ale jak to było już wcześniej, oczywiście akcja musiała przeskoczyć o kilka lat, tym razem o 5 i nie mieć w większej mierze nic wspólnego z tym czego chciałam najbardziej.
Gdy w poprzednich w większości skupialiśmy się na Joshui Valienté, tym razem odchodzi on na boczny plan, a głównymi bohaterami stają się dwie kobiety – Maggie Kauffman oraz Sally Linsay.
"Długi Mars" powiela schemat swoich poprzednich części, gdyż w większej części mamy do czynienia z podróżą przez, albo Długą Ziemię, albo jak sam tytuł wskazuje – Długi Mars. Momentami jest to trochę monotonne, co jakiś czas pojawiają się jakieś niebezpieczeństwa. Autorzy podczas tych podróży pozwalają sobie na popuszczenie wodzy wyobraźni i wymyślają co raz to nowsze światy i stworzenia w nich zamieszkujących. Oprócz tego mamy jeszcze tajemniczych Następnych, rasę nadludzi, przy których pozostali zastanawiają się co z nimi zrobić – zabić czy pozostawić przy życiu i to chyba jest najbardziej wstrząsające w całej powieści. W książce nie zabraknie również wątków natury politycznej i filozoficznej.
Cała trylogia jest ciekawa, chociaż dla niektórych może wydawć się nudna. Ja spędziłam z nią przyjemny czas.
P. S. właśnie przeczytałam, że w 9 czerwca 2015 roku w USA planowane jest wydanie czwartego tomu, więc nie jest to już trylogia
http://magiczneksiazki.blogspot.com