"Anioł Zemsty" to już siódmy tom z cyklu "Bractwo Czarnego Sztyletu" bestsellerowej autorki romansów Jessici Rowley Pell Bird znanej także jako J.R.Ward.
Tym razem głównym bohaterem staje się Mordh. Znany jako właściciel klubu Zero Sum, Wielebny robi wszystko, aby nie wyszło na jaw, że jest pół krwi symphatą. Kosztuje go to wiele wyrzeczeń i poświęceń. Jego postać wiąże się z niezliczoną ilością tajemnic i sekretów. Jednak co jeśli na horyzoncie pojawi się ktoś, kogo nie chciałby okłamywać ??
Ehlena pracuje w klinice Arghesa, jest pielęgniarką. W swoim życiu wiele już wycierpiała, jednak nie zanosi się na to by jej los się odmienił. Pewnego dnia w klinice pojawia się Mordh, po gigantyczną porcję dopaminy. Ehlena jeszcze nie wie jak to spotkanie odmieni jej życie...
J.R.Ward ponownie urzekła mnie swym dziełem. Wspaniałe opisy, nutka dramatyzmu, stan zakochania, a wszystko przeplecione motywem wojny z reduktorami. Czytając trudno się oderwać od książki. Czytelnik nie chce wracać tak szybko do nudnej szarej rzeczywistości.
Na tapecie znajduje się Mordh, wiec mamy okazję wkroczyć w wymiar morderstw, dilerów itd. Typowo gangsterski klimat. Jest to jedyna część serii, gdy mamy okazję poznać świat z tej bardziej mrocznej i niebezpiecznej strony.
Nie w sposób zapomnieć o dość szczegółowych opisach seksu. Jak w każdym tomie "Bractwa..." przystało bez nich się nie obejdzie. Aż ciężko wręcz uwierzyć jak bardzo romantyczne potrafią być niektóre sceny. Autorka pokazuje wszystkie emocje głównych bohaterów, nic nie ukrywa. Wiemy dokładnie co czują, obojętnie czy jest to miłość, czy też nienawiść i obrzydzenie.
Muszę przyznać, że stosunkowo do innych tomów, "Anioł zemsty" zawiera zdecydowanie najmniej akcji. Z bólem w sercu muszę przyznać, że miejscami dosłownie się wlecze.
Zdecydowanym minusem dla polskich wydawców, czyli wydawnictwa Videograf II jest fakt, że podzielili oni oryginalny siódmy tom cyklu "Lover Avenged" na dwie części tzn. "Anioła zemsty" oraz "Duszę wampira". Uznali, iż tak będzie lepiej, gdyż ten tom jest jednym z najobszerniejszych w całej serii.
Moim zdaniem to totalna głupota, zrobiona na potrzeby zysku. Bez sensu dzielić tom na dwie części, bo dzielimy wtedy nie tyle fabułę, ale także akcję budująca napięcie co działa tylko i wyłącznie na niekorzyść. Jestem wręcz przekonana, że gdyby książka pozostała w jednym tomie, moja ocena byłaby wyższa, mimo, że za Mordhem zbytnio nie przepadam.
Podsumowując, autorka pokazała, że nadal potrafi zaskoczyć wspaniałą książką. Do was należy decyzja czy warto po nią sięgnąć. Zdradzę wam tylko, że "Bractwo Czarnego Sztyletu" to moja ulubiona seria o wampirach. Polecam !!
Więcej moich recenzji znajdziecie na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com