Czy śmierć zawsze oznacza koniec? Niekoniecznie. Zwłaszcza gdy jesteś po uszy wplątany w sprawy Obdarzonych. Stało się. Ethan poświęcił się, by ratować wszystko, co zna, wszystkich, których kocha. Nie odszedł jednak całkowicie trafił do Otherworld, świata zmarłych, których z żywymi wciąż wiążą niedokończone sprawy. Tam też spotyka matkę, za którą tak tęsknił i kilka innych sprzyjających mu osób. Wciąż ma jednak nadzieję na powrót do Leny, więc gdy tylko pojawia się nikła szansa na ratunek, nie zastanawia się długo. Zrobi wszystko, co w jego mocy (a może nawet i trochę więcej), by znów być przy ukochanej. Nawet jeśli czekające go zadanie będzie o wiele niebezpieczniejsze od wszystkiego, czego do tej pory doświadczył. Czy miłość rzeczywiście okaże się silniejsza niż śmierć?
"There are things worse than death, Ethan."
Miałam pewne obawy - czy dalsze prowadzenie akcji po śmierci Ethana nie jest już kontynuowaniem serii na siłę? A jednak szybko się wciągnęłam. Próby powrotu do Gatlin przy każdej nadarzającej się sposobności wyraźnie ukazywały miłość Ethana do Leny (co już tak wiele razy zdążył udowodnić). Autorki stworzyły bardzo ciekawą wizję życia po śmierci, w tym także miejsca, które nie uległy zmianie. Ethan w końcu mógł spotkać swoją matkę. Dzięki temu także czytelnicy mają okazję bliżej poznać Lilę, stanowiącą wzorowy przykład mola książkowego i kochającej matki. Z kolei widok cioci Prue mieszkającej po śmierci ze swoimi trzema psami i pięcioma mężami był wprost bezcenny. Otherworld należy najpierw poznać, by następnie swobodnie się po nim poruszać, a przy pewnym wysiłku można zajrzeć do świata żywych, choć jakakolwiek ingerencja stanowi już większy problem. Ale czego się nie robi dla swojej najważniejszej na świecie osoby? Jak by to nie zabrzmiało, przebywanie w zaświatach stanowi idealny pretekst dla pojawienia się sporej ilości czarnego humoru, co bardzo mi się spodobało. Poza tym wraz z rozwojem akcji spotkamy tu wiele ciekawych postaci, choć nie wszystkie będą przychylnie patrzeć na działania Ethana.
"I laughed, relieved, I was getting pretty good at this whole being dead thing."
A co w świecie żywych? Jak można się było spodziewać, Lena nie może przeboleć straty Ethana. Nikt się temu z resztą nie dziwi. Poza tym właśnie dzięki takiej postawie była w stanie zauważyć oznaki działalności Ethana, jego próby porozumienia się z nią. I nieważne jak irracjonalne by to było, nie przestawała wierzyć w to, że zdoła znaleźć sposób na powrót. A inni, pomimo większych lub mniejszych wątpliwości, starali się ją wspierać. Jest więc Amma, która, tak jak i ona, najbardziej na świecie pragnie powrotu Ethana, zakochani w sobie John i Liv, Macon, który pilnuje, by nie wpakowali się w kłopoty (lub z takowych ich wyciąga) oraz Link (od zostania w jednej czwartej inkubem jeszcze bardziej interesująca postać) i Ridley, których ciągłe przekomarzania są wręcz urocze. Pod wpływem tylu pozytywnych postaci (także tych w zaświatach) na mojej twarzy raz po raz pojawiał się ciepły uśmiech.
Nie trzeba było wiele, żebym znów wciągnęła się w świat Obdarzonych i choć minęło sporo czasu odkąd czytałam poprzednią część, rozmowy bohaterów pomogły mi stopniowo przypomnieć sobie szczegóły, które zdążyły zatrzeć się w mojej pamięci. Ostatnia część wniosła do serii sporo ciekawych informacji, choć nie obyło się bez nieco bardziej nużących fragmentów. Część wydarzeń było dość mocno przewidywalnych, rozwiązania niektórych problemów przychodziły zbyt łatwo. Miałam wrażenie, że pod koniec książka jakoś straciła na swoim uroku. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale ostatecznie czułam się nieco rozczarowana. Mimo to nie żałuję.
"Well, as the smartest person I know once said, these things are difficulties, not impossibilities."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2015/05/k-garcia-m-stoh...