Czy Śniący istnieją?

Recenzja książki Zimowe dzieci
Seria Gorzka Czekolada jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Każda książka pod tym znakiem, która wpadła mi w ręce była na swój sposób niezwykła i wciągająca. Miałam więc bardzo duże oczekiwania względem Zimowych Dzieci i na szczęście nie rozczarowałam się ani trochę.

Punktem wyjścia i osią spajającą powieść są wydarzenia sprzed ponad 100 lat - Sara dorasta pod opieką swojej "cioteczki", lokalnej szamanki. Jako dziecko doświadcza niezwykłego zdarzenia - widzi swoją niedawno zmarłą koleżankę. Już jako dorosła kobieta, Sara w tragicznych i nie do końca wyjaśnionych okolicznościach traci ukochaną córkę. Śmierć dziecka, z którym była ogromnie związana sprawia, że Sara za wszelką cenę chce sprawdzić czy to co mówiła jej cioteczka o przywracaniu zmarłych do naszego świata jest prawdą. Martin z bólem patrzy na pogrążającą się w szaleństwie żonę. Tylko, czy to rzeczywiście szaleństwo?

100 lat później, w tym samym miejscu, splatają się losy Ruthie - siedemnastolatki, której matka nagle zaginęła - i Katherine, której mąż zginął w wypadku samochodowym, przed śmiercią odwiedzając owiane tajemnicą West Hall. Jakie nieczyste moce kryje w sobie siejąca postrach dolina zwana Czarcią Łapą? Gdzie podziała się matka Ruthie? Czy brakujące strony dziennika Sary Harrison Shea gdzieś istnieją? Jakich jeszcze sekretów strzeże ziemia West Hall?

Nie bardzo wiem jak zaklasyfikować tę książkę. Bazową część gatunku stanowi trzymający w napięciu thriller, przeplatający się z tajemnicą kryminału. Są tu też elementy horroru. Autorka zręcznie bawi się dwoma planami powieści - współczesnym i teraźniejszym - pozwalając oba poznać czytelnikowi z różnych perspektyw. Tym samym wzmaga napięcie i tajemnicę - myśląc, że już dowiemy się czegoś kluczowego w opowieści skrytej w dzienniku Sary, przenosimy się do czasów teraźniejszych, by spróbować rozwikłać zagadki trapiące Ruthie i Katherine. Mając pewne odpowiedzi na wyciągnięcie ręki znów wracamy do dziennika Sary. Pobudzona wyobraźnia i chęć odkrycia prawdy nie pozwala odłożyć książki nawet na moment. Wydarzenia stanowiące elementy układanki ujawniane są powoli, z rozmysłem, w odpowiednim momencie, przez co powieść jest niezwykle "równa" aż do momentu kulminacyjnego. Nie ma tu miejsca na nudne kawałki poprzedzone przeładowanymi napięciem.

Dwa przenikające się wymiary powieści - mroczna magia i realny wachlarz silnych uczuć - sprawiają, że książka Jennifer McMahon jest tak wyjątkowa. Osadzając opowieść o ludzkich dramatach, bólu, miłości, zaufaniu, zemście w tajemniczych, paranormalnych ramach, autorka dotyka kruchości ludzkiej egzystencji i porusza najgłębsze struny dusz czytelników.

Czytając Zimowe Dzieci miałam kilka wymyślonych scenariuszy wydarzeń. Jedne odpadły wcześniej, inne trochę później. Byłam pewna swojej intuicji, lecz autorka zaskoczyła mnie. Takiego zakończenia absolutnie się nie spodziewałam. Książka jest absolutnie fenomenalna. Polecam każdemu czytelnikowi - bo warto.
0 0
Dodał:
Dodano: 18 V 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 160
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 34 lat
Z nami od: 26 V 2012

Recenzowana książka

Zimowe dzieci



Mistrzowskie połączenie horroru i dramatu obyczajowego. Zimowe dzieci to wywołująca zimny dreszcz opowieść o mrocznych sekretach, trudnych wyborach i nierozerwalnej więzi pomiędzy matkami i córkami. Czasami zbyt silnej... W gospodarstwie, w którym przed laty wydarzyła się wielka tragedia, mieszka dziewiętnastoletnia Ruthie wraz z matką i młodszą siostrą. Pewnego ranka okazuje się, że matka znikn...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5