Leifa GW Perssona znam doskonale. Do tej pory przeczytałam wszystkie jego dotychczasowe powieści za wyjątkiem trylogii policyjnej, od której rozpoczęła się przygoda Szweda z pisarstwem. "Między tęsknotą lata a chłodem zimy" jest pierwszym tomem, wchodzący właśnie w skład wspomnianej trylogii. Jest to dosyć obszerna książka, gdyż ilość jej stron oscyluje w granicach 650 stron. Ale właściwie o czym jest ta część ? Powieść, jak przystało na szwedzki kryminał rozpoczyna się od pojawienie się trupa. I to dosłownie. Otóż na podstarzałego mężczyznę , a konkretniej na jego psa spada ciało młodego mężczyzny. Upadek jest tak feralny, że ciało denata upada na biedne zwierzę zabijając je od razu. Co ciekawe kilka sekund po "pojawieniu" się denata nagle spada but, jeden należący do zmarłego. Denatem okazuje się amerykański dziennikarza. Osobnik ciekawy, bardzo tajemniczy. Policja początkowo myśli, że skok z okna był samobójstwem, jednak powoli dochodzi, że jednak śmierć dziennikarza nim nie było. Jednakże to początek dramatycznych wydarzeń. Zawiłość zdarzeń prowadzi do zabójstwa szwedzkiego premiera, I tu uwaga! Jest to zdarzenie autentyczne. Zamordowanym premierem był Olof Palmeg. Zamordowano go 28 lutego 1986 roku. Czy jest cokolwiek , co łączy śmierć amerykańskiego dziennikarza z zabójstwem Olofa Palmego? Leif GW Persson w pierwszej części trylogii bardziej niż na zbrodni, na gromadzeniu dowodów oraz poszlak, by dopaść tego lub tych, którzy dokonali zamachu na premiera, skupił się na wielowątkowej analizie szwedzkich służb specjalnych, wywiadu , policji. Nazwisk, charakterów , zamiłowań, grzeszków oraz ciemnych występków poszczególni funkcjonariusze mają wiele. Czytelnik, który podejdzie zdawkowo oraz na zasadzie zbrodnia-winny może się wynudzić, ale i nie zrozumieć pierwotnego zamysłu pisarza. Żyłem między tęsknotą lata a chłodem zimy. Kiedy byłem młodszy, myślałem czasem, że gdy przyjdzie lato, zakocham się w kimś i dopiero wtedy zacznę żyć naprawdę. Kiedy jednak zrobiłem już wszystko, co miałem do zrobienia, lato dobiegło końca i został tylko chłód zimy. Nie o takim życiu myślałem. Leif GW Persson obnażył słabość, zachłanność, egoistyczne zapatrywanie tylko i wyłącznie na własne korzyści pracę służb. Pracę tak spartaczono, że jej skutki wstrząsnęły społecznością Szwecji. tak mocno, że zabójstwo premiera jest wciąż żywe. Pisarz swoim spokojnym, wyważonym tonem opisuje wybrane jednostki oraz osobowości. Są wśród nich zboczeńcy, kurwiarze, marzący, by wykończyć własną żonę, mądrale, rasiści, karierowicze i inne typy godne pożałowania. Co jest interesujące, to to, że funkcjonariusze nie potrafią ze sobą współpracować. Gardzą sobą nawzajem, kopią pod sobą dołki i w myślach klną jeden na drugiego. "Między tęsknotą lata a chłodem zimy" jest to smutny obraz szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości. Pozycja ciekawa, ale powtórzę-dla tych, którzy wyłuskają cel takiej narracji pisarza. Lektura razi wątkami. Mnie przeszkadzały one tylko na początku. Gdy już czytelnik pozna zalążek fabuły, będzie w stanie się w nią wgryźć. Jestem na etapie czytania drugiej części trylogii, więc niedługo podzielę się z wami moimi wrażeniami. Tak więc do przeczytania.
www.figlarneczytanie.pl/2015/05/miedzy-teknota-lata-chodem-z...