Po śmierci swojej przyrodniej siostry Elżbieta Tudor obejmuje angielski tron. Wydawać by się mogło, że grożące jej niebezpieczeństwo minęło bezpowrotnie, lecz nic bardziej mylnego - to dopiero początek fali nowych problemów. Na dworze wciąż się spiskuje za plecami młodej królowej i nie wiadomo, komu można zaufać. Dochodzi nawet do zamachu, który na szczęście udaje się udaremnić. Nikt nie wie o tajemnicy, którą skrywa Elżbieta. O tajemnicy, która, wyszedłszy na jaw, mogłaby wywołać skandal w całej Europie. Zaufany szpieg władczyni, Brendan Prescott, przypadkowo wpada na trop owej tajemnicy w trakcie wykonywania sekretnej misji...
Jak to się skończy?
Cóż... Sięgnijcie po tę książkę i się przekonajcie.
Co tu dużo mówić - podtrzymuję własne stwierdzenie z recenzji
Spisku Tudorów, że pan Gortner czaruje i uwodzi czytelnika lekkim piórem oraz rozległą wiedzą z zakresu historii. Imponujący jest fakt, że autor musiał dużo się uczyć, podróżować po świecie, rozmawiać z wieloma osobami i mieszkać w różnych miejscach, by móc zebrać materiały do swoich książek i uczynić te książki wiarygodnymi. Myślę, że niewielu pisarzy tak robi, a jeśli nawet, to nie są oni tak utalentowanymi opowiadaczami jak Gortner. Warto zapoznać się z jego twórczością, ponieważ każda z jego powieści to niezapomniana przygoda, wycieczka w przeszłość, która moim zdaniem jest równie ciekawa, co teraźniejszość - o ile nie znacznie ciekawsza.
Kiedyś tak sobie myślałam, że chciałabym się urodzić w średniowieczu, i zastanawiałam się, co by było, gdybyśmy zamiast polityków nadal mieli królów i żyli w królestwie. Z czasem moje rozważania stały się niestety bardziej realne, lecz dzięki książkom Gortnera znów zaczęłam śnić i marzyć o takiej alternatywie. Kto wie - może kiedyś tak będzie naprawdę?
W ramach podsumowania i zakończenia niniejszej recenzji napiszę już po raz trzeci: Polecam
Potomka Tudorów oraz inne książki Gortnera wszystkim wielbicielom historii, a także tym, którzy do tej pory za nią nie przepadają - zapewniam, warto troszkę się wysilić i ją polubić, bo nie jest taka zła jak ją malują.