Po premierze powieści E.L.James "50 twarzy Greya" księgarnie zalała fala erotyków, których autorki w mniejszym bądź większym stopniu inspirowały się historią Christiana i Any. Kathryn Taylor również inspirowała się tą opowieścią i postanowiła zrobić z powieści E.L.James dobry romans.
Jonathan Huntington jest wpływowym, brytyjskim biznesmanem. Współpracuje także z Uniwersytetem w Chicago, którego studentom oferuje płatne praktyki w swojej firmie. Grace Lawson przylatuje do Londynu, aby rozpocząć właśnie takie praktyki. W wyniku nieporozumienia poznaje swojego nowego szefa, który jest pod wrażeniem swojej nowej pracownicy. Z wzajemnością. Jonathan jednak nie pragnie związku, ale przyjemności. Czy Grace będzie w stanie spełnić jego prośbę?
Na początku muszę powiedzieć, że język użyty w "Barwach miłości" jest świetnie dobrany do fabuły. Nie jest ani zbyt złożony ani zbyt prosty, co w "50 twarzach Greya" było pierwszym i największym zarzutem przeciwko powieści James. Kathryn Taylor zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby jej historia była łatwa do czytania i zrozumiała oraz aby nie irytowała czytelnika prostotą języka i powtarzalnością poszczególnych słów i zwrotów.
Dlaczego uważam, że autorka inspirowała się Greyem? Przede wszystkim postać Jonathana jest do niego podobna - to mężczyzna pełen tajemnic, chłodu i bezwzględności, który jawnie daje innym do zrozumienia czy są mile widziani w jego życiu. Przede wszystkim jednak jest fetyszystą, ale jego fetysz polega na czymś zupełnie innym. BDSM nie ma dla niego żadnego znaczenia, jego domeną jest coś zgoła innego. Przyznam szczerze, autorka bardzo mnie zaskoczyła i z chęcią chciałabym poznać kolejne losy tego bohatera i jego fetyszu, którego częścią niewątpliwie stanie się także Grace. Jeszcze nie spotkałam się z takim motywem w żadnej z powieści erotycznych jakich czytałam; jest to dość oryginalne i odważne rozwiązanie.
Grace jest kobietą o zupełnie odmiennym charakterze niż Ana - wie czego chce, rozumie wszelkie ostrzeżenia przyjaciół i stara się zrobić absolutnie wszystko żeby ich nie zawieść. Autorka postanowiła ukazać typową młodą kobietę, która stojąc u bram swej kariery zawodowej, zafascynowana nowym światem w jakim się znalazła i możliwościami z tego płynącymi, zaczyna gubić się w swoich uczuciach. Taylor przedstawia to w bardzo realistyczny sposób, podkreślając to, że główną bohaterką mogłaby być każda kobieta.
Również poszczególne wydarzenia, choć dość schematyczne, pisane są z pasją i dokładnością. Taylor chce nam zrobić przyjemność, pokazuje, że dla niej najważniejszy jest czytelnik, a nie sama historia. Z jednej strony może to być minusem, ale z drugiej czytamy dokładnie to, co chcemy przeczytać. Wiemy, że sięgamy po coś, co zapewni nam rozrywkę i od czasu do czasu czymś nas zaskoczy. Schematyczność "Barw miłości" i użycie typowych dla tego gatunku rozwiązań działa zdecydowanie na korzyść książki.
"Najgorętsza powieść erotyczna od czasów '50 twarzy Greya'". Z tym zdaniem ciężko się nie zgodzić. W dodatku od strony czysto technicznej powieść Taylor jest jedną z lepszych w tym gatunku. Pozostaje mi tylko zachęcić Was do zapoznania się z Jonathanem i Grace. Jestem pewna, że ta historia porwie was na długie godziny. Polecam!
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com/