Uwielbiam opasłe tomiszcza, dlatego nie przez przypadek wpadła mi w ręce książka George'a Raymonda Richarda Martina "Gra o Tron". Nie przypuszczałam wtedy, że w ciągu następnych kilku tygodni pochłonie mnie fantastyczny świat Westeros.
Przeciwników długich powieści od razu uspokajam, że powieść czyta się jednym tchem. Nie ma tutaj rozbudowanych opisów, filozoficznych rozpraw, czy kilkustronnicowych charakterystyk postaci, jest za to masa akcji, cały czas coś się dzieje i nie można wprost doczekać się następnej strony.
Autor opowiada historię z punktu widzenia coraz to innej postaci, co poczytuję jako argument za przeczytaniem książki, gdyż jest to ciekawy sposób na przedstawienie sytuacji w różnych aspektach oraz próba zaproszenia czytelnika do wytężenia wyobraźni, w celu stworzenia wielopłaszczyznowego świata. Każdy na pewno znajdzie tutaj swego ulubieńca, tak jak ja znalazłam swojego. Zaintrygował mnie bardzo Karzeł, postać która z zasady ma być zła, gdyż pochodzi ze złego rodu, jednak przejawia wiele cech pozytywnego bohatera, dlatego moim zdaniem jest to najbarwniejszy charakter w całej sadze.
Mimo, że powieść jest z dziedziny fantasy, to wcale nie znajdziemy jej tutaj tak wiele, a przynajmniej w pierwszej części sagi, o której tu mowa, gdyż bohaterowie żyją normalnym, prawdziwym życiem w świecie przypominającym feudalną Europę. Ma się często wrażenie, że to po prostu saga o średniowiecznych rycerzach, królach i rodach. Nawet większość bohaterów nie wierzy w baśniowe stwory, którymi straszy je Stara Niania, ale tym bardziej powieść nabiera tajemniczości i magii.
Jest to lektura obowiązkowa każdego miłośnika fantasy i nie tylko. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, jest tu miłość, jest wojna, jest zdrada, jest honor, jest wygnanie, jest rodzina, jest też i humor. Dlatego nie czekajcie, chwytajcie za książki i udajcie się do magicznego świata!