Do dwóch głównych bohaterów – Waverly i Kierana – nie zapałałam jakąś większą sympatią. Jednak nie jest tak, że całkowicie ich nie lubiłam. Waverly można było lubić za jej zdecydowanie i upór. Dobrze, że nie rozpacza przez całą powieść za swoim ukochanym, bo tego już nie wytrzymałabym. Kierana za to, że nawet w ciężkich chwilach potrafił zachować zdrowy rozsądek. Nie podobała mi się natomiast jego drastyczna przemiana w „maniaka religijnego” pod sam koniec.
Amy Kathleen Ryan podzieliła swoją powieść na sześć części. Dzięki temu na zmianę poznajemy wydarzenia jakie rozgrywają się na Epireum (Kieran) i Nowym Horyzoncie (Waverly). Mimo, że większa część książki jest dosyć przewidywalna, nie za bardzo przeszkadzało to w czytaniu. Napisana lekko, przyjemnie się ją czyta, a momentami nawet wciąga. Pojawia się romans, ale on schodzi na dalszy plan. Nie można uznać jej za arcydzieło, ale myślę, że warto ją poznać. Tylko momentami nie mogłam się oprzeć porównywaniu jej do „W otchłani” - serii Beth Revis napisanej w bardzo podobnej tematyce. Myślę, że z chęcią sięgnę po kontynuację.
Empyraen, ogromny statek kosmiczny, jest jedynym światem, jaki zna Waverly. Tutaj się urodziła – w pierwszym pokoleniu tych, których noga nigdy nie postała i nie postanie na zniszczonej wojnami ojczystej planecie. Waverly wie, że jej życie zostało już zaplanowane. Poślubi charyzmatycznego Kierana, typowanego na następcę kapitana Empyraen, i wyda na świat kolejne dzieci, których potomstwo zaludni w...