To już ostatni tom trylogii "Anioł" na którą w Polsce musieliśmy się nieźle naczekać i gdy już powoli traciłam nadzieję, wydawnictwo zrobiło niespodziankę i wydało dwie ostatnie części.
"Lecz dom mój w twoim dotyku i oczach – a kiedy się śmiejesz, moja dusza wznosi się do nieba i przypomina mi, co mnie jeszcze czeka."
Książka wciąga od samego początku, pochłaniałam ją bardzo szybko (zrobiłam to w jeden dzień) i nie mogłam się od niej oderwać. Jednak niektóre rozwiązania nie przypadły mi do gustu, ale nie było ich wielu i może nie rzucają się tak w oczy. Podobało mi się na pewno to, jak L. A. Weatherly wykreowała Willow, a zwłaszcza to, że dziewczyna była stała w swoich uczuciach, nie rzucała się między chłopakami, co pozwoliło uniknąć nielubianego przez wiele osób trójkąta miłosnego. Plastyczny język z łatwością pozwala na wyobrażenie sobie zniszczonych trzęsieniami ziemi miast. Pojawia się też kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale i także fragmenty w których łatwo się pewnych rzeczy domyśleć (przykładowo gdzie znajduje się brama do wymiaru aniołów). L. A. Weatherly przeciąga również akcje na prawie 2 lata, przez co wydarzenia wydawały się bardziej prawdopodobne. Autorka fajnie zamyka wszystkie wątki, nie pozostawia nic otwartego.
Największym plusem całej tej trylogii na pewno jest sposób wykreowania aniołów – eterycznych bytów potrafiących przybrać ludzką postać i żywiących się energią witalną ludzi. Wszystkie trzy części czytało mi się przyjemnie i może kiedyś jeszcze do nich powrócę.
Moja ocena: 5-/6
http://magiczneksiazki.blogspot.com/