„- Przeszłości nie zmienimy żadnym „gdybym”. Mamy wpływ tylko na tu i teraz. I czasami na swoją przyszłość. To wszystko”.*
Zabiegani, zapracowani, obojętni, zniechęceni – tacy właśnie jesteśmy w dzisiejszych czasach i nigdy nie wiemy kiedy nasze słowo, gest czy czyn będzie ostatnim dla nas… lub osoby nam bliskiej, a nawet całkiem obcej. Bo jedna reakcja, poświęcenie chwili czasu może komuś uratować życie, przecież kilka sekund jest w stanie zmienić wszystko, a w gorszej sytuacji dać możliwość okazania miłości.. ten ostatni raz.
Michał Sokołowski ma wszystko czego może sobie życzyć młody mężczyzna, piękną i kochającą żonę Martę, trójkę cudownych dzieci – Maję, Zbysia oraz Antosia i czwarte w drodze. Ponadto zdolnym chirurgiem bezgranicznie oddanym swojej pracy i nie zauważa, że coraz więcej czasu spędza w pracy niż z tymi, których przecież kocha szczerze. Po kolejnej kłótni obiecuje Marcie i sobie, że niedługo spędzą parę dni wspólnie z dziećmi, ale niestety nie dojdzie do tego już nigdy. Marta ulega wypadkowi ze skutkiem śmiertelnym, a jakby tego było mało umiera również Antoś. Jak potoczą się dalsze losy rodziny Sokołowskich i czy poradzą sobie z tą niewyobrażalną tragedią?
Katarzyna Michalak podbiła moje serce szturmem swoimi pierwszymi publikacjami, później bywało różnie, ale co do serii z Czarnym Kotem nigdy nie miałam żadnych wątpliwości. Po rewelacyjnej „Nadziei” oraz „Bezdomnej” autorka postawiła sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, ale czy podołała zadaniu i moim oczekiwaniom?
Mam taki natłok myśli po przeczytaniu omawianej książki, że zupełnie nie wiem od czego zacząć. Jedno jest pewne, Katarzyna Michalak wie jak przykuć uwagę i zagrać na emocjach. Poruszyła temat, a właściwie szereg tematów, które są realne, z którymi spotykamy się na co dzień, o których słyszymy w mediach. Dzięki temu odbiera się powieść jeszcze mocniej, bardziej intensywnie, wszak gdzieś może taka tragedia dziać się naprawdę. Autorka dba o to, by nic nie było przekoloryzowane, każda strona jest przepełniona emocjami, ale w rozsądnych dawkach, tak aby nie przedobrzyć. Powieść jest dopracowana, przemyślana, spójna oraz logiczna. Opisy wydarzeń i tego co czują bohaterowie są wręcz boleśnie szczegółowe, widać w całości utworu Michalak którą tak lubimy, dbającą o każdy detal. Szybka i wciągająca akcja, niespodziewane zwroty wydarzeń i ta niepewność co będzie dalej...
Zazwyczaj przy wzmiance o bohaterach skupiam się na tych głównych, są wykreowani idealnie, rzeczywiści, wielowymiarowi, realni, ale dzisiaj więcej do powiedzenia mam o pobocznych. Michalak ukazała smutną prawdę o człowieku (nie każdym), który potrafi być jak hiena i z ludzkiego nieszczęścia czerpać korzyści – na myśli mam dziennikarzy oraz społeczeństwo – ci pierwsi nie zostawili na Michale suchej nitki i z cenionego lekarza zrobili najgorszego mężczyznę, a czytelnicy szmatławców w to wierzyli. Najgorsze jednak było to jak bliscy, zamiast pomóc, pozostawili cierpiącą rodzinę, a potem uderzyli w nich z całej mocy. Często jesteśmy podatni na to co się mówi, co widzimy, ale ciężko jest wczuć się w sytuacje tej osoby, a skoro się nie broni to coś w tym co piszą w gazetach i mówią w telewizji jest, prawda? Jednak to co pokazują mass media nie zawsze jest czystą prawdą i pomyślmy jak my byśmy czuli się w danej sytuacji…
Do pewnego momentu płakałam nieustannie, łzy leciały mi ciurkiem i doprawdy nie wiem jak udawało mi się czytać, ale gdzieś w połowie poczułam, że już więcej nie mogę, że wypłakałam wszystko, co mogłam. Nie znaczy to jednak, że więcej łez nie poleciało. Pochłonęłam historię w kilka godzin w czasie, których przeżyłam prawdziwy kalejdoskop emocji. Przeżywałam wszystko z bohaterami, czułam namiastkę ich rozpaczy, niesmak do reporterów i tych co się odsunęli. Z ściśniętym sercem, z nadzieją przewracałam kolejne strony licząc w końcu na promyk nadziei. Wielkie brawa dla autorki, bo napisała powieść niesamowitą, pełną refleksji, wiarygodną i w pewnym stopniu przerażającą.
Dla mnie „Nie oddam dzieci!” to między innymi przypomnienie, by zważać na słowa, znaleźć czas w biegu życia i nie odkładać rozmowy z bliskimi czy spędzenia z nimi czasu na później, by nie wykonywać swojej pracy byle jak i trwać do końca. Bo los bywa okrutny i w jednej sekundzie odbiera, to co dla nas najcenniejsze… na zawsze. Powieść, która chwyta za serce i zapada w pamięć na zawsze.
*K. Michalak, „Nie oddam dzieci!”, s. 112
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/04/na-zakrecie.h...