Małe tęsknoty, ciche marzenia....

Recenzja książki Dworek pod Lipami
„Małe tęsknoty, ciche marzenia, 
zwiewne jak obłok, kruche jak dym.
Nieodgadnione w nas duszy westchnienia, 
kto by tam nie znał ich”...
/Krystyna Prońko/

Tym fragmentem piosenki Krystyny Prońko chciałbym rozpocząć recenzję książki „Dworek pod lipami” Anny J. Szepielak. Trochę mi głupio, ale muszę się przyznać, że to dopiero moja pierwsza przeczytana książka Anny J. Szepielak. Na mojej półce czekają jednak jeszcze dwie książki wygrane w konkursie Sztukatera, więc wszystko jeszcze przede mną.
Głównymi bohaterami są trzydziestopięcioletnia Gabriela pisarka i jej mąż czterdziesto sześcioletni Marek właściciel stadniny koni. Były wdowiec ojciec dwójki dzieci: Jacka i Marysi. Mimo iż wszystkie książki Gabrieli trafiają na czołowe miejsca list bestsellerów, pisarka od jakiegoś czasu marzy jednak o napisaniu książki, która stanowiłaby totalne przeciwieństwo jej dotychczasowego dorobku. Marzy o napisaniu powieści, której akcja toczy się w XIX wieku. Nie jest to łatwe bez znajomości realiów epoki. Na oczach czytelnika powstaje opowieść, dzięki której Gabriela zrozumie, czego tak naprawdę pragnie. Jesteśmy świadkami dwóch równolegle dziejących się akcji.
Pierwsze strony czytało mi się jednak ciężko. Musiałem pokonać swoją awersję do współczesności i pozbyć się podejrzeń, że pisarka szpanuje, wkładając w usta, jak mi się wydawało płytkich nowobogackich bohaterów słowa i zwroty, którymi chcieli się popisać.
W połowie książki zacząłem jednak podejrzewać, że obydwie bohaterki powieści, wraz z autorką i ja stanowimy alter ego, że jesteśmy bratnimi duszami...
Moje podejrzenia okazały się słuszne i potwierdziły się na 413 stronie. Natrafiłem na słowa, które mnie zachwyciły i którymi autorka zupełnie mnie sobie „kupiła”.
„To była trudna epoka, ale miała swój urok! Gdzie dziś można znaleźć ręcznie robione na wymiar buty czy rękawiczki? Kto wkładałby teraz tyle serca w szycie koszul dla sierot lub robienie przetworów na zimę? Czy ktokolwiek pamięta, jak pachnie prawdziwy chleb z pieca opalanego drewnem? Dziś wszystko jest masowe, bezosobowe i syntetyczne. Ubrania chińskie, jedzenie chemiczne, a słowa „honor” nikt już nie rozumie... Sieroty chodzą w byle czym, bo podróbki markowych rzeczy zatrzymywane na granicy lepiej spalić, niż oddać biednym, a za rozdawanie chleba bezdomnym trzeba płacić podatek biednemu państwu albo zostaje się bankrutem. Co za popieprzony świat!”
No właśnie! Czujemy się w nim nieszczęśliwi. Wyrodniejemy w nim moralnie i umysłowo. Być może, że braki umysłowe są niebezpieczniejsze dla cywilizacji, niż choroby zaraźliwe w poprzednich wiekach. Zakończę tę pisana na gorąco recenzję jeszcze jednym zdaniem, które mnie zachwyciło. „Trendy są dobre dla osób, które nie maja poczucia własnej wartości i bezmyślnie idą tam, gdzie im się każe”. Nie jest jeszcze tak źle na tym świecie, skoro są takie pisarki jak Anna J. Szepielak.
0 0
Dodał:
Dodano: 15 IV 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 229
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Tadeusz
Wiek: 71 lat
Z nami od: 13 V 2011

Recenzowana książka

Dworek pod Lipami



Gabriela, autorka bestsellerów, ma dość łzawych czytadeł. Chce napisać wreszcie coś ambitnego. Niestety, wydawca nie podziela jej entuzjazmu. Na dodatek kobieta niezbyt dobrze czuje się w domu niedawno poślubionego męża. Wszystko ma tam stałe miejsce i tylko dla niej nie przewidziano go zbyt wiele. Kiedy więc nadarza się okazja wyjazdu na wieś, Gabriela ochoczo z niej korzysta. Zajmując się zwie...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)