Zaczynając Biorąc oddech, ba, zanim zaczęłam czytać pierwszy tom nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ta trylogia okaże się dla mnie taka przełomowa. Każdy tom, a chyba w szczególności ostatni jest naładowany emocjami od pierwszej strony aż do podziękowań i notce o autorce. Nigdy nie spotkałam się z taką historią, która wyciągnęłaby ze mnie wszystkie emocje, do tej pory nie czułam aż tak mocnego kaca książkowego jak w przypadku Oddechów. Co mogę powiedzieć o Biorąc oddech – na pewno, że to bardzo przełomowa część ze wszystkich. Emma bardzo się zmieniła, często się załamywała, ale dała sobie radę. Jestem z niej ogromnie dumna i gdyby tylko żyła w realnym świecie, wyściskałabym ją i życzyła powodzenia w dalszym życiu, bo należy się jej wszystko, co najlepsze.
Podziwiam Rebecce Donovan za to, że poruszyła wiele trudnych tematów w tak poruszający sposób. Postanowiła napisać o sprawach, które często się zdarzają, na przykład jak alkoholizm rodzica może zniszczyć psychikę dziecka. Moim zdaniem, chciała w ten sposób pokazać rzeszom czytelników, że nie warto się poddawać, bo prawdopodobnie na każdego z nas czeka ktoś, kto pokocha nas bezwarunkową miłością i zaakceptuje takimi, jakimi jesteśmy. Pokazała, że nie warto mieć tajemnic, bo mogą one wiele zepsuć, a także to, że nie można zamykać się na innych, bo dojdzie do tego, że zostaniemy sami.
Dla mnie ta powieść, jak i dwie poprzednie są najlepszymi na świecie. Nic im bym nie dodała, ani odjęła. Są cudowne w taki sposób, jaki stworzyła je autorka. Nawet główna bohaterka zbyt często nie irytowała mnie swoimi wahaniami nastrojów, ale zrozumiałam ją i żałowałam, że taki straszny los ją spotkał. Biorąc oddech to nie jest łatwa i lekka powieść, ale wciągająca i poruszająca do głębi.
everydayxbook.blogspot.com