„W prastarej puszczy trwa
Akademia Dobra i Zła.
Bliźniacze wieże jak dwie głowy,
Jedna dla szlachetnych,
Druga dla podłych.
Ucieczka z niej niemożliwa.
Jedyna droga wyjścia
W baśni się ukrywa.”
Soman Chainani to amerykański pisarz, który popularność w kręgach literackich zyskał dzięki serii „Akademia Dobra i Zła”. Absolwent Uniwersytetu Harvarda oraz kursów filmowych na Uniwersytecie Columbii. Zapalony tenisista, wykładowca w Nowym Jorku oraz znany scenarzysta, który zdobył dużą pulę nagród na arenie filmowej jak i pisarskiej. Kocha baśnie a snucie opowieści to dla niego chleb powszedni!
Dawno, dawno temu gdzieś w Bezkresnej Puszczy był sobie Gawalon... Jak głosiła legenda, co cztery lata do mieściny tej zaglądał pewien mężczyzna i porywał dwójkę dzieci. Nikt nie wiedział co się z nimi działo... aż w końcu ludzie poznali prawdę. Podobno dyrektor Akademii Dobra i Zła zabierał wybranych do swojej szkoły, by po jej skończeniu stworzyć o nich baśń... Ludzie zaczęli w to wierzyć i starali się powstrzymać porywacza...
To ten dzień, rozpoczyna się wybór do kolejnej baśni. Agata i Sofia to dwie przyjaciółki, które są swoimi zupełnymi przeciwieństwami. Sofia jest złotowłosą, piękną i uczynną dziewczynką, Agata natomiast ponurą, samotną i ubierającą się na czarno. Los sprawia, że to właśnie one dwie zostają sprowadzone do legendarnej i istniejącej naprawdę Akademii... Ale coś jednak nie pasuje... Dlaczego blond włosa piękność trafia do Złych a czarny upiór do Dobrych? Czy zaszła pomyłka? Jak to naprawić?
Witaj w Akademii Dobra i Zła – miejscu, gdzie rozpoczyna się każda historia!
„Wszystkie dzieci rodzą się z duszami, które są dobre lub złe. Niektóre dusze są czystsze od innych, ale wszystkie dusze są jednoznacznie dobre lub złe. Ci, którzy są Źli, nie mogą sprawić, że ich dusze staną się dobre, a ci, którzy są Dobrzy, nie mogą sprawić, że ich dusze będą złe.”
Kto nie pamięta czasów dzieciństwa, kiedy to rodzice czytali nam historie o „Kopciuszku”, „Śpiącej Królewnie”, „Jasiu i Małgosi” czy „Czerwonym Kapturku”? Tych momentów, w których przenosiliśmy się w magiczny świat i wierzyliśmy że dobro zawsze zwycięża? Ja będąc dzieckiem uwielbiałam tonąć w tych opowieściach... i chyba mi coś z tego w duszy zostało. Kto nie lubi czasem pobyć trochę dzieckiem...
W dzisiejszych czasach uprasowała się jakaś taka moda wracania do kultowych baśni oraz bajek i ukazywania ich w zupełnie innym świetle. Przykładem mogą być niedawno goszczący w kinach „Kopciuszek” czy „Czarownica”. Powstaje wiele dzieł, które unowocześniają bajki: „Chłopcy”, „Saga Księżycowa”...
Kiedy więc usłyszałam, że i dzieło Chainaniego oparte będzie na baśni, byłam niesamowicie ciekawa na jakiej oraz czy autor podoła wyzwaniu i nie przerysuje opowieści zbyt bardzo. W końcu sięgając po klasyki można sobie stworzyć ołtarzyk, albo wykopać dołek na trumnę. Jakież było moje zaskoczenie... gdy okazało się, że de facto powieść nie "przerabia" żadnej bajki?
Autor w swój unikalny sposób stworzył w swej książce narodziny baśni – miał na tyle ogromną wyobraźnię, by wykreować historię powstania każdej opowieści. I ich autorem zdecydowanie nie są Bracia Grimm... a tajemniczy Baśniarz! Po okładce i godle Akademii można się spodziewać przeróbki „Brzydkiego Kaczątka” i w małym stopniu znajdzie się kilka punktów wspólnych z tą bajką. Jednak całokształt to zupełnie coś nowego, ale zdecydowanie baśniowego!
„Tylko jeśli zniszczymy to, kim się nam wydaje, że jesteśmy, będziemy mogli docenić to, kim jesteśmy naprawdę.”
By doczekać się punktu kulminacyjnego w tej historii, musimy troszkę poczekać. Autor tworzy napięcie i stopniowo, małymi kroczkami wprowadza nas w swój świat – dlatego też akcja na samym początku może niecierpliwych i szukających wartkiej fabuły, troszkę odstraszyć.
Styl Chainaniego może jednak wszystko wynagrodzić barwnymi opisami Akademii. Autor tak magicznie ukazuje nam szkołę, że miałam ochotę w te pędy się w niej znaleźć! Książka napisana jest prostym językiem z odrobinom elegancji i dbałością o detale oraz szczegóły.
Kreacja głównych bohaterek jest ciekawym pomysłem – są to bowiem dwa sprzeczne ze sobą charaktery. Każda z dziewczynek jest inna. Zdecydowanie moją ulubienicą jest Agata – dziewczyna, którą wszyscy osądzają po wyglądzie i sposobie bycia. Nikt nie dostrzega piękna ukrytego w środku... Jest takim promykiem nadziei w tej historii.
Sofia natomiast jest postacią, która irytuje czytelnika wszystkim. Jej osoba na nieszczęście przeważa w tej książce – więcej jest rozdziałów z jej perspektywy. Poznając ją, można zadać sobie pytanie: jak można być aż tak pustą egoistką? Jej samolubne zachowanie drażni, jej myśli i słowa na przemian irytują i bawią do łez (jej oburzenia, działania, itd). Czysty komizm!
Reszta postaci to również szeroka gamma charakterów i osobowości, które dodają humoru lub pikanterii całej historii.
Coś co jeszcze mnie irytowało to fakt, że jesteśmy w Akademii Dobra, gdzie honor, męstwo, sprawiedliwość itp. są najważniejsze... a uczniowie tymczasem są próżni i wpatrzeni w swój wygląd! Jak dla mnie coś tu nie gra... Skoro jest się dobrym równa się to byciu miłym... Przynajmniej mnie tak uczono.
„– Nie jestem czarnym charakterem!
– To nie jest kwestia tego, czym jesteśmy. Liczy się to, co robimy.”
Zdecydowanym atutem tej powieści jest cała oprawa graficzna – ta z zewnątrz, jak i wewnątrz książki. Sam herb Akademii jest naprawdę prześliczny. Niby to tylko łabędzie z napisem... ale robi wrażenie! No i książka bogata jest w dużą ilość obrazków! Każdy nowy rozdział ma jakiś piękny obrazek, który wiąże się z treścią fragmentu. Wszystkie te wstawki – plany lekcji, ogłoszenia, tabliczki... bardzo efektownie wygląda.
Lektura może i ma swoje wady, ale ta baśniowość i magia naprawdę wiele wynagradza. W dodatku zakończenie powieści... jest naprawdę zaskakujące! Przewidywałam zupełnie inny scenariusz – a tutaj taka niespodzianka. Zdecydowanie można powiedzieć, że Soman Chainani zrewolucjonizował baśnie! A jego rewolucja wcale nie okazała się gwoździem do jego trumny.
Książka to zupełnie oryginalny i świeży pomysł na baśnie, jednocześnie będąc ich początkiem. Autor zaserwował nam naprawdę bajeczną podróż pełną dobra i zła. Pokazał, że baśnie wcale nie muszą mieć oklepanego schematu. Stworzył coś na miarę XXI wieku!
Powieść polecam wszystkim fanom baśniowych i fantastycznych klimatów. Warto też podkreślić, że nie jest ona kierowana tylko do młodzieży – starsi również znajdą tu coś dla siebie! Przecież każdy z nas ma coś z dziecka
Daj się ponieść baśni! Wejdź w jej świat i... przeżyj ją sam!
Recenzja pochodzi z bloga:
http://mirror-of--soul.blogspot.com/