Po tę i inne recenzje zapraszam na:
WWW.RECENZENT.COM.PL
Jeżeli w Polsce nie lubi się ludzi, którym w życiu wyszło, to Manueli Gretkowskiej nie lubi się bardzo. Lista jej dokonań artystycznych i społecznych jest tak długa, że mogłaby obdarować nimi kilka osób, a i tak cała grupa pozostałaby ceniona i rozpoznawalna. Co zadziwiające Gretkowska nie pisze przy tym dla mas. Nie tworzy dzieł popularnych i łatwo przyswajalnych, nie zamyka się w budowanym z ideologii feminizmu pudełku i nie reprezentuje tego wszystkiego, co ograniczeni członkowie społeczeństwa zwykli dodawać członkiniom Partii Kobiet. A co robi? Tworzy skomplikowane, multiznaczeniowe acz niedługie, historie z ilością nawiązań do różnorodnych tekstów kultury, których nie sposób się wstydzić.
Beba Mazeppo jest gwiazdą paryskiego Kabaretu Metafizycznego, w którym to występuje, dając pokazy orgazmu stereo, stymulując obie z dwóch posiadanych łechtaczek. Fanów jej talentu jest wielu. Wśród nich znajduje się Wolfgang, młody student, który wyznaje artystce miłość. Ta jednak poszukuje kogoś równie obdarzonego przez naturę – skoro ona może mieć dwie łechtaczki, dlaczego ktoś na świecie nie może mieć dwóch penisów?
„Kabaret metafizyczny” to tekst fabularnie niejednolity. Składa się z, często pozornie niezwiązanych ze sobą, historii z życia Beby i jej adoratorów oraz niespiesznych rozważań o charakterze filozoficznym bądź artystycznym. Religia miesza się z malarstwem, sztuka z codziennością, „prawdziwa” poezja z kabaretowymi przyśpiewkami. Wspomniałam jednak, że to pomieszanie tylko pozornie nie posiada sensu. W warstwie „technicznej” bowiem widać wyraźnie, że kolejne myśli to rozwinięcia haseł oznaczonych w poprzednich tekstach gwiazdką przypisu. Buduje to wrażenie toku myślowego, który rozgałęzia się, ostatecznie absurdalnie odchodząc od początkowej drogi rozważań.
Widać wyraźnie, że Manueala Gretkowska odwołuje się do szeregu mniej lub bardziej znanych tekstów kultury. Znaleźć można – wprost lub pomiędzy wierszami – wspominki o starożytnych filozofiach, głównych księgach religijnych, ale i nawiązania do filmu z Marlene’ą Dietrich „Błękitny anioł”, który poniekąd mógł stanowić kanwę dla historii Gretkowskiej.
Niektóre pomysły autorki w połączeniu z plastycznym językiem mogą kreować obrazy, które wielu czytelników uznałoby za obsceniczne i niesmaczne. Głębia myśli filozoficznej nie wysuwa się bowiem w „Kabarecie metafizycznym” na pierwszy plan. Do jej zrozumienia potrzebne są pewne kompetencje kulturowe. Warstwa literalna jest tutaj zresztą bardzo charakterystyczna i przez to dominująca – opisy samogwałtu, brutalnego rozdziewiczania czy nawet orgazmów w wersji stereo, mogą nieco zniechęcić lub zniesmaczyć. Zwłaszcza bardziej delikatnych i nie mających doświadczenia z podobną literaturą odbiorców.
Język „Kabaretu metafizycznego” poza swoją plastycznością pochwalić się może także płynnością, umożliwiającą zaskakująco szybką jak na równie skomplikowany koncept, lekturę. Trafne puenty, zgrabne metafory i ogromny ładunek oryginalności opisowej, sytuują tekst Gretkowskiej na jednej z wyższych półek literatury.
„Kabaret metafizyczny” to bardzo specyficzny ciąg myślowy samej autorki. Intryguje tutaj warstwa techniczna, plastyczność języka, ale i sama koncepcja fabularna. Puenta daje do myślenia i szokuje – bo cóż można powiedzieć, gdy kobieta wykreowana przez autorkę-feministkę pozwala na męską dominację? „Kabaret metafizyczny” to tekst przewrotny, skomplikowany i z pewnością nie dla każdego. Polecam jednak wszystkim fanom postmoderny.
Po tę i inne recenzje zapraszam na:
WWW.RECENZENT.COM.PL