Bałam się sięgnąć po tą pozycję tej autorki, ponieważ jej wcześniejsza seria „Upadli” nie powaliła mnie na kolana, a momentami mnie nudziła, więc miałam ogromną nadzieję, że tutaj Lauren Kate bardziej się postara. Ale niestety trochę się zawiodłam, gdyż liczyłam na coś innego, coś bardziej wciągającego i emocjonującego.
Bohaterowi są tacy nijacy. Eureka cały czas użala się nad sobą – ok rozumiem, straciła matkę, ale Diana miała również innych bliskich, którzy za nią tęsknią. Momentami nie potrafiłam tego wręcz znieść. Ander to kolejny tajemniczy chłopak jakich już wielu. Nie wiemy o nim za dużo. Najlepiej wykreowanymi bohaterami są bliźniaki Claire i William – przyrodnie rodzeństwo Eureki. To oni zachowywali się najbardziej naturalnie.
Autorka mogła wykorzystać o wiele lepiej potencjał mitologii z jakiej skorzystała. Za nim akcja na dobre się rozkręci to książka już się kończy. Niestety za dużo zostało poświęcone wprowadzeniu, które tak naprawdę nic nie wnosi. No i oczywiście musiała pojawić się miłość od pierwszego wejrzenia. To już było wiadome od samego początku, że Eureka poczuje coś do tajemniczego nieznajomego. Można znaleźć dosyć sporo podobieństw właśnie do „Upadłych”.
Myślę, że autorka miała dobry pomysł, ale tak do końca go nie wykorzystała. Najlepsze fragmenty to właśnie te, w których Lauren Kate odwołuje się do mitologii. Może bardziej postara się w kolejnym tomie.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/