Matt Hidalf – młody, niepokorny i ciut arogancki chłopiec znów popada w tarapaty. Nieświadom niebezpieczeństwa idzie na zorganizowaną przez ojca konferencję prasową. Szybko jednak okazuje się, że był to podstęp i Matt ma zaledwie tydzień aby wyplątać się z zarzuconych na niego sieci. Jedynym bezpiecznym miejscem wydaje się być Akademia Elity. Niebawem jednak okazuje się, że szkole grozi wielkie niebezpieczeństwo, przy którym problemy Matta wydają się maleńkie. W wyniku splotu niepomyślnych wydarzeń na Akademię zostaje rzucona klątwa cierni. Odtąd nikt nie może opuścić murów szkoły ani do niej wejść. Czy Mattowi uda się rozwikłać skomplikowaną intrygę?
„Klątwa cierni” to druga część przygód Matta Hidalfa. Niestety nie miałam okazji czytać pierwszej książki, przez co początkowo trochę trudno było mi wciągnąć się w fabułę. Był to jednak problem chwilowy, który zniknął po kilkunastu stronach. Zaintrygowały mnie skomplikowane losy chłopca i historia z pogranicza snu i jawy.
Szczególnie na moją wyobraźnię podziałały wszechobecne nimfy, które rozświetlają komnaty, ale i strzegą swoich podopiecznych. Miałam wrażenie, że te drobne, małe istoty swym blaskiem rozjaśniają także dość mroczną fabułę.
W powieści Autor przedstawia odwieczną walkę dobra i zła. Fabuła lubi zaskakiwać. Często tak naprawdę nie wiadomo kto jest kim i czego można się po danych postaciach spodziewać. Atutem książki z całą pewnością jest też to, że niezwykle trudno samemu rozwikłać zagadkę związaną z klątwą cierni i domyślić się jakim celom miała ona służyć. Niepewność i tajemniczość towarzyszą każdej stronie. Fabuła jest dość mroczna, pełna niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Samego Matta trudno uznać za sympatycznego, a jednak chłopiec ma w sobie coś ujmującego. To coś ulotnego i trudnego do określenia, co sprawia, że kibicuje się jego poczynaniom, nie zważając na trudny charakter młodzieńca. Powieść dedykowana jest raczej do starszych dzieci, które gustują w nie przesadzonej fantastyce, umożliwiającej wędrówkę poza czasem i przestrzenią.
Niekwestionowanymi atutami książki są tajemniczość, nieprzewidywalność i specyficzny klimat. Nie należy jednak zapominać o dość charakterystycznych postaciach, które pojawiają się w powieści. I wcale nie mam tu na myśli jakiś niezwykłych stworów rodem z baśni, których w powieści nie ma wiele, ale postaci z krwi i kości, z którymi młody czytelnik z powodzeniem może się identyfikować. Fabuła jest bowiem tak specyficznie skonstruowana, że choć zahacza o fantastykę to jednak cały czas sprawia wrażenie jakby była mocno osadzona w rzeczywistości. Cóż … to co napisałam może brzmieć dziwnie, ale takie właśnie było moje odczucie podczas czytania „Klątwy cierni”. Świadczyć to może jedynie o kunszcie literackim Autora, który potrafił stworzyć fantastyczną historię przenoszącą czytelnika w wyimaginowany świat i dającą mu poczucie prawdopodobieństwa. Gorąco polecam nie tylko młodszym czytelnikom.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/