Czy wierzycie w powiedzenie, że pierwsza miłość nie rdzewieje? Czasami kończy się ślubem i szczęśliwym, rodzinnym życiem, jednak nie zawsze. Czasami drogi tych dwojga się rozejdą, ale wciąż głęboko w sercu będą mieli tą pierwszą, tego pierwszego. Chyba... Moja pierwsza miłość odeszła w niepamięć i nawet do niej nie wracam, nie czuję żalu, że to odległa przeszłość. Ale przecież w życiu bywa różnie, prawda?
W pierwszym tomie lawendowej trylogii Agnieszki Lingas-Łoniewskiej przeżywałam historię miłosną starszej bliźniaczki Skotnickiej - Zuzanny. Owszem poznałam też odrobinę życia pozostałych sióstr: Zosi i Gabrysi, jednak to Zuzka była główną bohaterką. Tym razem jest nią Zosia, poukładana i rozważna, od szesnastu lat szczęśliwa (tylko czy aby na pewno?) mężatka i matka Jacka i Agatki. Mąż Zosi - Adam - dużo czasu spędza poza domem prowadząc firmę, spotykając się z klientami. Ale prawda jest taka, że czuje się nieszczęśliwy i stara się unikać zacisza domowego, kiedy tylko może. Czy już nie kocha żony? Czy to staż małżeński go przytłoczył? A może ukrywa coś przed Zosią? Zabawiłam się w detektywa...
Zanim Zosia poznała Adama, była dziewczyną Maksa Kralla, najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Podkochiwały się w nim wszystkie dziewczyny a on... On wybrał właśnie Zośkę. To była ogromna miłość wyczuwalna w każdym, najmniejszym geście. Zosia marzyła o rodzinie, dzieciach ale między młodymi nie doszło nawet do zbliżenia, gdy nastąpił koniec związku. Dlaczego? Ale jak to? Przecież tak bardzo się kochali. Maks odszedł, wyjechał do Stanów i nie kontaktował się ze swoją miłością... Aż do teraz. Jaki jest powód tego, że po tylu latach Maks postanawia ponownie zbliżyć się do Zosi? Czy wyjaśni jej powody swojego odejścia przed laty? Czy Zosia wciąż coś do niego czuje? A nawet jeśli to przecież jest mężatką. Co zrobi kobieta, kiedy pozna prawdę?
A jak jest ta prawda? Otóż do końca Wam nie zdradzę, ale jakoś skusić do przeczytania książki muszę
Fakt, iż Zosia została żoną Adama został niejako ukartowany. Każdy z dwóch mężczyzn miał swoją tajemnicę. Każdy chciał, by Zosia była szczęśliwa a oni przy okazji. Nie wzięli pod uwagę, że nie dali jej wyrazić swojego zdania, nie pozwolili zadecydować jej o własnym szczęściu. Uczynili z niej marionetkę, która poddała się ich ustaleniom, ponieważ nie miała o nich wiedzy. Czytelnik bardzo długo również żyje w nieświadomości i zadaje sobie pytanie co tutaj jest grane?". No właśnie, co?
Najpierw część tej zagmatwanej historii zdradza Zosi Maks, co sprawia, że kobieta czuje się oszukana i zagubiona. A to przecież nie wszystko. Przecież resztę tej opowieści i swój punkt widzenia musi przedstawić jej jeszcze mąż. Ale z tym małżonkowie muszą już poczekać, aż dzieci wyjadą na zimowisko. Wtedy będą mogli spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sobie sprawy z przeszłości. Jak prawdę odbierze Zosia? Co ukrywał przed nią mąż? Jak potoczy się ich życie? Czy mają jeszcze szansę na szczęście? A może Zosia da się porwać uczuciu sprzed lat i zwiąże się z Maksem?
Agnieszka Lingas-Łoniewska ma niesamowitą umiejętność - potrafi na niewiele ponad dwustu stronach powieści zawrzeć całą gamę wydarzeń i emocji. Czytelnik ma okazję poznać rodzinne życie Zosi, jej młodzieńczą miłość, rozstanie, nową miłość, ale i problemy z nią związane. Niemal jak w filmie sensacyjnym pojawia się element "porwania". Są też głęboko skrywane tajemnice, które tak drażnią sumienia, że w końcu muszą zostać wyjawione.
Spośród dwóch sekretów udało mi się bardzo szybko odgadnąć jeden. Poczytuję to sobie za sukces zajrzenia w zamierzenia powieściowe autorki. Udało mi się odgadnąć tajemnicę Adama. Wskazówki, które na kartach książki pozostawiła autorka, doprowadziły mnie do właściwych wniosków. Dosyć nietypowych, muszę przyznać, w zaistniałych okolicznościach życia bohatera. Natomiast Maksa nie potrafiłam "rozgryźć". Dobrze, że sam dość szybko wyjawił swoje powody zerwania z Zosią. Przyznaję jednak, że nie osobiście nie chciałabym, by miłość mojego życia odeszła z takiego powodu.
W tle historii Zosi poznajemy też nieco dalszych losów Zuzy i Roberta, a także przedsmak tego, co czeka nas w tomie trzecim, dotyczącym Gabrysi. Ale nic więcej z fabuły już nie zdradzę, ponieważ byłoby to barbarzyństwem literackim. Książka jest godna polecenia (lekka, życiowa i przystępnie napisana) na miły wieczór przy herbacie malinowej, przenosi nas bowiem z dala od codziennych problemów. Podróżujemy nie tylko po Polsce, ale i do Niemiec a przede wszystkim Chorwacji, gdzie na maleńkiej wyspie - jako druga z sióstr Skotnickich - tym razem Zosia sięga w głąb siebie, szukając odpowiedzi na najważniejsze dla siebie pytania. Polecam!
Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com